W debacie udział wzięli Adam Korol - prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, mistrz olimpijski w wioślarstwie, Małgorzata Hołub-Kowalik - lekkoatletka, mistrzyni olimpijska z Tokio w sztafecie mieszanej 4x400 m, Ryszard Stadniuk - były prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, Apoloniusz Tajner - były prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Tomasz Majewski - Wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, mistrz olimpijski w pchnięciu kulą, Otylia Jędrzejczak - Prezes Polskiego Związku Pływackiego, mistrzyni olimpijska w pływaniu Medal w Tokio za 15 mln zł Adam Korol: - Jak to można policzyć? Wyjdą nam kwoty astronomiczne. Droga dojścia do medalu olimpijskiego jest z z reguły dużo dłuższa. Czasem zdarzają się wyjątki: Konrad Wasielewski pojechał na pierwsze igrzyska i od razu zdobył złoto. Ale ja zdobyłem medal dopiero na czwartych igrzyskach. W Tokio mieliśmy jeden medal czwórki kobiet. Wychodzi z grubsza 12,5 mln zł, choć tak naprawdę trudno to policzyć. To nie tylko wioślarze, ale również lekarze, masażyści, pracownicy techniczni. Poza tym mówimy o samym szczycie, a przecież trzeba mieć skąd brać Małgorzata Hołub-Kowalik: - Pracowałam 18 lat żeby zdobyć medal olimpijski. Jak to policzyć? Przecież całe nasze życie jest podporządkowane pod sport. Wizyty u psychologów, różnych specjalistów to nie trening, a przecież bez tego się nie da. Ciężko przytrzymać zawodników w sporcie, bo trenerzy nie zarabiają dużo. Duża jest rola rodziców, którzy inwestują w dzieci, to klucz na początku kariery u wszystkich zawodników. Ryszard Stadniuk: - Z wykształcenia i profesji jestem inżynierem, lubię się opierać na konkretnych danych. Zrobiłem analizę wyników wioślarzy. Wziąłem pod uwagę trzy cykle olimpijskie: Pekin, Rio i Tokio. Zsumowałem budżet seniorskich przygotowań. Pekin - 35 mln, Rio - 31, Tokio droższe, 45 mln, bo o rok dłuższy cykl przygotowań i ceny poszły w górę. W koszcie medalu trzeba uwzględnić moim zdaniem również punktowane miejsce. Wyszło mi, że złoto w Pekinie to prawie 14 mln zł, w Rio - złoto 9 mln, brąz - 6 mln, Tokio - srebro - 15 mln. To może dawać jakiś realny obraz kosztów. Oczywiście droższy jest medal zdobyty przez ósemkę, a tańszy - w jedynce. CZYTAJ TAKŻE: Ukraiński wiceminister sportu w Zakopanem: "Sankcje wobec Ukrainy powinny być rozszerzone" Apoloniusz Tajner: - Koszty można wyliczyć, ale jeszcze pot, praca, organizacja. Ile kosztuje znalezienie utalentowanego zawodnika? Przyrównuję to do kopalni diamentów. Można kopać całe lata i nic nie znaleźć, albo raz uderzyć kilofem i znaleźć diament czyli zawodnika, który może zostać mistrzem olimpijskim. Jest mnóstwo czynników niebezpośrednich, które mają wpływ na zdobycie medalu, choćby poukładane życie osobiste. Wyłowienie talentu może to mniej kosztuje, ale bez tego nic. Koszt medalu w lekkoatletyce mniejszy niż zagranicą Tomasz Majewski: - Po ostatnich igrzyskach wydawałoby się, że nasze medale były tańsze, bo tyle ich było. I rzeczywiście, ale sukcesu nie byłoby bez szerszych kosztów czyli całego systemu. Pewnie tylu medali byśmy nie mieli gdyby nie skok w infrastrukturę, który Polska zalicza w ostatnich latach. Bez hal i stadionów nie będzie narybku, z których wyjdą mistrzowie. Ale to i tak wychodzi taniej niż w innych krajach. Jednak z każdych kolejnych igrzysk medale są coraz droższe, mamy więcej członków światowej federacji niż ONZ, każdy chce zdobyć medal olimpijski. Otylia Jędrzęjczak: - Z perspektywy zawodnika koszt medalu to koszt również zdrowia, odbudowania siebie po karierze sportowej, niezakładanie rodziny podczas kariery przez kobiety. Medal w pływaniu jest bardzo trudny do zdobycia. Pływanie jest dyscypliną powszechną, ale i najbardziej kosztowną. U nas nie da się pracować i trenować. Koszt utrzymania pływalni, koszt wysłania pływaków na zagraniczne pływanie jest podejrzewam większy niż w większości związków.