Anglicy boleją nad tym, że mają w kadrze trzech bramkarzy nr 2, innych faworytów afrykańskich mistrzostw świata Hiszpanów prześladują na tej pozycji kłopoty bogactwa. Wydaje się przywilejem czuć, że za plecami Ikera Casillasa stoją specjaliści klasy Pepe Reiny i Victora Valdesa, ale szczególnie obecność gracza Barcelony wywiera na golkipera Realu niezwykłą presję. Czy Hiszpanom grozi to, co nam, którzy byliśmy tak dumni z bramkarzy, a potem Artur Boruc zawalił eliminacje mistrzostw świata? Przez długi czas Vicente del Bosque chronił Casillasa nie zwracając zupełnie uwagi na formę Valdesa. Nie był zresztą wyjątkiem. 29-letni bramkarz Realu rozegrał w kadrze ponad sto meczów, podczas gdy zaledwie półtora roku młodszy zawodnik Barcelony nawet w niej nie zadebiutował. Gdy selekcjoner podał 30 nazwisk, które bierze pod uwagę na wyjazd do RPA, było wśród nich aż 5 bramkarzy. Valdes czuł, że znów odpadnie. Gdy Barcelona obroniła tytuł, a on po raz trzeci zdobył trofeum Zamory - dla najlepszego bramkarza ligi, wsiadł w samolot i poleciał na wakacje. Niespodziewane powołanie zawróciło go z drogi. Czy decyzja selekcjonera jest wotum nieufności wobec Casillasa? Wykluczone. Iker to w hiszpańskiej piłce legenda i talizman. W ostatnich dwóch latach tak FIFA, jak Międzynarodowe Stowarzyszenie Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS) uznawało go za najlepszego bramkarza świata. Jego zasługi w triumfie Hiszpanów na Euro 2008 były fundamentalne - wystarczy przypomnieć pojedynek na karne z Gianluigim Buffonem w ćwierćfinale. Gdyby jednak porównywać dokonania w klubie - Valdes jest, co najmniej tak samo utytułowany. Obaj dwa razy wygrywali Champions League, po razie triumfowali w klubowych mistrzostwach świata i po cztery razy byli mistrzami Hiszpanii. O ile jednak trofea Ikera pokryła już warstwa kurzu, o tyle Veldes jest w bramkarskim fachu wschodzącą gwiazdą. Jego zwolennicy żądali od Del Bosque, żeby przestał żyć przeszłością. W grę wchodzi przecież tytuł mistrza świata. 60-letni szkoleniowiec w końcu się ugiął. Zabiera Valdesa do RPA. Wszystkie hiszpańskie media śledzą z uwagą, jak bardzo obecność bramkarza Barcelony będzie "uwierała" Ikera. Gracz Realu znalazł się pod presją, zwłaszcza, że w ostatnim czasie gra dość przeciętne. W minionym sezonie puścił o 11 goli więcej niż Valdes. Obrona Realu znów grała jednak gorzej. Bramkarz Barcelony wykonał 170 parad, Casillas aż 224 (golkiperzy najsłabszego w lidze Xerez interweniowali 319 razy). W ostatnich latach Casillas zajmował się nie tylko "wgniataniem" w ławkę konkurentów z reprezentacji Hiszpanii, ale także Jerzego Dudka. W trzy sezony rezerwowy bramkarz Realu zagrał w Primera Division jeden raz. To pokazuje zdrowie i determinację Ikera, Polak żalił się już kilka razy na jego pazerność na grę. W minionym sezonie Iker zawalił drugiego gola w meczu z Sevillą na Santiago Bernabeu (Real wygrał 3:2). W pierwszym, przegranym 1:2 spotkaniu na Ramon Sanchez Pizjuan popisał się za to niewiarygodną paradą po strzale Diego Perottiego z czterech metrów. "Widziałem lepsze" - ocenił, choć historycy porównywali ją z interwencją Gordona Banksa, który na mundialu w 1970 roku obronił strzał głową Pelego. W bramkarskim fachu parada legendarnego Anglika jest dyżurnym punktem odniesienia. Także z nią zestawiano reakcję Jerzego Dudka po główce Andrija Szewczenki w końcówce finału Champions League Liverpool - Milan (2005 rok). W jednym z międzynarodowych rankingów Polak wspiął się na trzecie miejsce, Banks został nietykalny na pierwszym - legendę tamtej chwili tworzył mundial, dwie wielkie piłkarskie nacje i dwie postaci: króla futbolu i króla bramki. Anglikom od dwóch dekad nie mogącym doczekać się wybitnego bramkarza, została legenda Banksa i trochę wspomnień. Czy wspomnieniami żyje już także Casillas? Przydomek "Święty" nadano w czasach, gdy Real prowadzili Fabio Capello i Bernd Schuster. Niewiarygodne parady uratowały wtedy królewskim tyle punktów, że zaczęto podejrzewać Ikera o kontakty z siłami nadprzyrodzonymi. W dzienniku "Marca" jeden z kolumnistów proponował nawet, by stadion Santiago Beranbeu rozbudować o kaplicę "Świętego Ikera". Rozgrzani paradami fani mieliby gdzie dziękować bramkarzowi, lub pomodlić się za jego zdrowie. Gdyby Casillas urodził się w Madrycie, byłby dziś symbolem Realu Madryt. Wyłącznie. Tak jak Raul Gonzalez. Tymczasem Iker urodził się w Mostoles, co czyni go bohaterem z całkiem innej bajki. Jakiś czas temu Mostoles przyznało mu złoty order, czyli najwyższe odznaczenie, jakie można dać osobie żyjącej. Była nawet inicjatywa, by jedną z ulic w miasteczku nazwać imieniem "matki, która wydała Casillasa na świat". Burmistrz ogłosił konkurs dla dzieci na opowieść na motywach życia bramkarza, a najlepsza została wydana drukiem w formie komiksu. Nie mówiąc o tym, że kilka boisk w Mostoles nosi imię Casillasa. Władze Mostoles uważają, że wszystkie dzieciaki powinny być takie jak Iker. Po Euro 2008 burmistrz wymyślił kampanię zbierania podpisów pod petycją do "France Football" o przyznanie bramkarzowi "Złotej Piłki". Zebrał 27 tys podpisów, dotarł nawet do Jose Luisa Rodrigueza Zapatero. Premier odmówił, choć klasy Casillasowi nie odmawia. Być może, jako kibic Barcelony, kierował się sympatią do Valdesa? Wszystkich pogodził wtedy Cristiano Ronaldo (dziś Real). A może w RPA Casillasa i Valdesa pogodzi Pepe Reina? Póki co pozycja gracza Realu wciąż jest jednak wystarczająco pewna. Stawianie na nowego bramkarza kilkanaście dni przed startem mundialu, jest ryzykiem, którego Del Bosque będzie za wszelką cenę unikał. Iker Casillas wciąż jest nr 1 w bramce reprezentacji Hiszpanii, jego pozycja dawno nie była jednak tak dyskusyjna. Golkipera roku 2008 i 2009 czeka w RPA mundial pod napięciem. Anglicy boleją nad tym, że mają w kadrze trzech bramkarzy nr 2, innych faworytów afrykańskich mistrzostw świata Hiszpanów prześladują na tej pozycji kłopoty bogactwa. Wydaje się przywilejem czuć, że za plecami Ikera Casillasa stoją specjaliści klasy Pepe Reiny i Victora Valdesa, ale szczególnie obecność gracza Barcelony wywiera na golkipera Realu niezwykłą presję. Czy Hiszpanom grozi to, co nam, którzy byliśmy tak dumni z bramkarzy, a potem Artur Boruc zawalił eliminacje mistrzostw świata? Przez długi czas Vicente del Bosque chronił Casillasa nie zwracając zupełnie uwagi na formę Valdesa. Nie był zresztą wyjątkiem. 29-letni bramkarz Realu rozegrał w kadrze ponad sto meczów, podczas gdy zaledwie półtora roku młodszy zawodnik Barcelony nawet w niej nie zadebiutował. Gdy selekcjoner podał 30 nazwisk, które bierze pod uwagę na wyjazd do RPA, było wśród nich aż 5 bramkarzy. Valdes czuł, że znów odpadnie. Gdy Barcelona obroniła tytuł, a on po raz trzeci zdobył trofeum Zamory - dla najlepszego bramkarza ligi, wsiadł w samolot i poleciał na wakacje. Niespodziewane powołanie zawróciło go z drogi. Czy decyzja selekcjonera jest wotum nieufności wobec Casillasa? Wykluczone. Iker to w hiszpańskiej piłce legenda i talizman. W ostatnich dwóch latach tak FIFA, jak Międzynarodowe Stowarzyszenie Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS) uznawało go za najlepszego bramkarza świata. Jego zasługi w triumfie Hiszpanów na Euro 2008 były fundamentalne - wystarczy przypomnieć pojedynek na karne z Gianluigim Buffonem w ćwierćfinale. Gdyby jednak porównywać dokonania w klubie - Valdes jest, co najmniej tak samo utytułowany. Obaj dwa razy wygrywali Champions League, po razie triumfowali w klubowych mistrzostwach świata i po cztery razy byli mistrzami Hiszpanii. O ile jednak trofea Ikera pokryła już warstwa kurzu, o tyle Veldes jest w bramkarskim fachu wschodzącą gwiazdą. Jego zwolennicy żądali od Del Bosque, żeby przestał żyć przeszłością. W grę wchodzi przecież tytuł mistrza świata. 60-letni szkoleniowiec w końcu się ugiął. Zabiera Valdesa do RPA. Wszystkie hiszpańskie media śledzą z uwagą, jak bardzo obecność bramkarza Barcelony będzie "uwierała" Ikera. Gracz Realu znalazł się pod presją, zwłaszcza, że w ostatnim czasie gra dość przeciętne. W minionym sezonie puścił o 11 goli więcej niż Valdes. Obrona Realu znów grała jednak gorzej. Bramkarz Barcelony wykonał 170 parad, Casillas aż 224 (golkiperzy najsłabszego w lidze Xerez interweniowali 319 razy). W ostatnich latach Casillas zajmował się nie tylko "wgniataniem" w ławkę konkurentów z reprezentacji Hiszpanii, ale także Jerzego Dudka. W trzy sezony rezerwowy bramkarz Realu zagrał w Primera Division jeden raz. To pokazuje zdrowie i determinację Ikera, Polak żalił się już kilka razy na jego pazerność na grę. W minionym sezonie Iker zawalił drugiego gola w meczu z Sevillą na Santiago Bernabeu (Real wygrał 3:2). W pierwszym, przegranym 1:2 spotkaniu na Ramon Sanchez Pizjuan popisał się za to niewiarygodną paradą po strzale Diego Perottiego z czterech metrów. "Widziałem lepsze" - ocenił, choć historycy porównywali ją z interwencją Gordona Banksa, który na mundialu w 1970 roku obronił strzał głową Pelego. W bramkarskim fachu parada legendarnego Anglika jest dyżurnym punktem odniesienia. Także z nią zestawiano reakcję Jerzego Dudka po główce Andrija Szewczenki w końcówce finału Champions League Liverpool - Milan (2005 rok). W jednym z międzynarodowych rankingów Polak wspiął się na trzecie miejsce, Banks został nietykalny na pierwszym - legendę tamtej chwili tworzył mundial, dwie wielkie piłkarskie nacje i dwie postaci: króla futbolu i króla bramki. Anglikom od dwóch dekad nie mogącym doczekać się wybitnego bramkarza, została legenda Banksa i trochę wspomnień. Czy wspomnieniami żyje już także Casillas? Przydomek "Święty" nadano w czasach, gdy Real prowadzili Fabio Capello i Bernd Schuster. Niewiarygodne parady uratowały wtedy królewskim tyle punktów, że zaczęto podejrzewać Ikera o kontakty z siłami nadprzyrodzonymi. W dzienniku "Marca" jeden z kolumnistów proponował nawet, by stadion Santiago Beranbeu rozbudować o kaplicę "Świętego Ikera". Rozgrzani paradami fani mieliby gdzie dziękować bramkarzowi, lub pomodlić się za jego zdrowie. Gdyby Casillas urodził się w Madrycie, byłby dziś symbolem Realu Madryt. Wyłącznie. Tak jak Raul Gonzalez. Tymczasem Iker urodził się w Mostoles, co czyni go bohaterem z całkiem innej bajki. Jakiś czas temu Mostoles przyznało mu złoty order, czyli najwyższe odznaczenie, jakie można dać osobie żyjącej. Była nawet inicjatywa, by jedną z ulic w miasteczku nazwać imieniem "matki, która wydała Casillasa na świat". Burmistrz ogłosił konkurs dla dzieci na opowieść na motywach życia bramkarza, a najlepsza została wydana drukiem w formie komiksu. Nie mówiąc o tym, że kilka boisk w Mostoles nosi imię Casillasa. Władze Mostoles uważają, że wszystkie dzieciaki powinny być takie jak Iker. Po Euro 2008 burmistrz wymyślił kampanię zbierania podpisów pod petycją do "France Football" o przyznanie bramkarzowi "Złotej Piłki". Zebrał 27 tys podpisów, dotarł nawet do Jose Luisa Rodrigueza Zapatero. Premier odmówił, choć klasy Casillasowi nie odmawia. Być może, jako kibic Barcelony, kierował się sympatią do Valdesa? Wszystkich pogodził wtedy Cristiano Ronaldo (dziś Real). A może w RPA Casillasa i Valdesa pogodzi Pepe Reina? Póki co pozycja gracza Realu wciąż jest jednak wystarczająco pewna. Stawianie na nowego bramkarza kilkanaście dni przed startem mundialu, jest ryzykiem, którego Del Bosque będzie za wszelką cenę unikał.