INTERIA.PL: Niedziela w Planicy, ostatni konkurs sezonu. To był wielki dzień dla Adama Małysza. Walter Hoffer: - Adam to wielka postać, jedna z najwybitniejszych w historii skoków. Nie tylko ambasador polskiego sportu, ale też ambasador całej naszej dyscypliny. W skokach jest kimś znanym i lubianym. Jego wielka kariera dobiega końca. To szczególna chwila dla nas wszystkich. Może jednak, skoro jest na szczycie, mógłby odnosić sukcesy aż do igrzysk w Soczi? - Najwyraźniej spojrzał wstecz i uznał, że to wszystko, co przeżył, mu wystarczy. Taka jest jego decyzja. Ja mogę ją tylko przyjąć i uszanować. Czyli wybrał najlepszy moment na odejście? - A jaki mógł być lepszy? Stanął na podium w ostatnich zawodach w swoim życiu, myślę, że każdy skoczek marzy o czymś takim. Nie pomyślał pan o tym, by zapuścić wąsy na cześć Adama? - Prawdę mówiąc z wąsami wyglądam bardzo źle. Ale dla Adama byłbym jednak w stanie je zapuścić. Jak będą wyglądały światowe skoki bez Małysza? - Jestem w tym sporcie od 29 lat. Widziałem, jak kończył karierę Matti Nykaenen, przeżyłem odejście Jensa Weissfloga czy ostatnio Janne Ahonena. Taka jest kolej rzeczy w sporcie. Wielcy mistrzowie odchodzą, a ich miejsce zajmują młodzi. Rozmawiali w Planicy: Michał Białoński i Dariusz Wołowski Thomas Morgenstern, zwycięzca Pucharu Świata, dla INTERIA.PL: - Ja w Planicy jeszcze nie żegnałem się z Adamem. Pomaluję lub zapuszczę wąsy, kiedy przyjadę do Zakopanego. Czy to najlepszy moment na odejście Adama? A jaki byłby lepszy?