Zadanie pozornie jest łatwe - przeciwnik jest rozbity, na awans w Pucharze UEFA nie ma szans, przegrywa w lidze, a by ratować resztki honoru musi przeciwstawić się w niedzielę odwiecznemu rywalowi PSV. Takie mecze są jednak najgorsze. Feyenoord nie ma nic do stracenia, grając na luzie może wyjść mu dobry mecz. Tymczasem "Kolejorz" jest pod ścianą - musi wygrać, by awansować. Młoda drużyna Franciszka Smudy pokazała już we wcześniejszych meczach grupowych, że potrafi pięknie grać, stwarzać sytuacje podbramkowe, walczyć jak równy z równym. Teraz nadszedł moment, w którym lechici muszą udowodnić, że potrafią również wygrywać. Za dobre wrażenia awansu do 1/16 UEFA nie przyznaje. Franz i jego załoga muszą stanąć na głowie, by stworzyć nową kartę w historii Lecha. Do tej pory "Kolejorz" w pucharach na wyjazdach nie wygrywał. Udało mu się tylko ze słabiutkim gruzińskim Chazarem. Feyenoord, nawet znajdujący się w słabszym momencie, to zupełnie inna klasa. Michał Białoński, Rotterdam Ekskluzywny wywiad z Franciszkiem Smudą