Podopieczni Holendra wygrali spotkanie grupy F 3:1, choć do przerwy przegrywali po golu strzelonym przez Shunsukę Nakamurę, który padł w dość kontrowersyjnych okolicznościach. W momencie oddawania strzału przez Japończyka, choć to bardziej było dośrodkowanie, Markowi Schwarzerowi, bramkarzowi Australijczyków, przeszkadzało dwóch rywali. Prowadzący ten mecz Essam Abdullah el Fatah nie dopatrzył się jednak przewinienia. - Myślę, że arbiter powinien dziękować Bogu, że takim, a nie innym wynikiem zakończył się ten pojedynek, ponieważ w sytuacji z 26. minuty mój zawodnik był faulowany - stwierdził Hiddink, zupełnie zapominając, że przed czterema laty sędziowie "pomagali" prowadzonej przez niego Korei Południowej. - Po objęciu prowadzenia nie zrobiliśmy wszystkiego, aby wygrać. Mieliśmy dwie okazje, aby zdobyć kolejne gole, ale jeśli ty nie potrafisz skierować piłki do siatki, zrobi to ktoś inny - powiedział Zico, selekcjoner Japończyków. Bohaterem poniedziałkowego meczu na stadionie Fritza Waltera w Kaiserslautern był rezerwowy Tim Cahill. Australijski pomocnik zdobył dwie bramki, w tym pierwszą dla jego reprezentacji w finałach MŚ, zapewniając ekipie z kraju kangurów pierwsze zwycięstwo na mundialu w historii. - Już sam udział w finałach MŚ jest dla nas dużym wydarzeniem - stwierdził piłkarz nawiązując do faktu, że Australia tylko raz do tej pory grała w tej imprezie (w 1974 roku, też w Niemczech). - Wszyscy ciężko pracowaliśmy, aby się znaleźć w kadrze, a gole są dla mnie wisienką na torcie - dodał Cahill. Inni australijscy piłkarze podkreślali zasługi swojego szkoleniowca. - Trener Hiddink w odpowiednim momencie podjął najważniejsze decyzje . Jeszcze raz pokazał, że jest geniuszem - powiedział obrońca Lucas Neill. - Czy on jest magikiem? Sam nie wiem - dodał napastnik Mark Viduka. <a href="http://ms2006.interia.pl/mecz?mecz=198580">Zobacz opis meczu Australia - Japonia</a> <a href="http://ms2006.interia.pl/galerie/galerie?galId=6845">Zobacz galerię z meczu Australia - Japonia</a>