Polki nie zdołały wywalczyć awansu do ćwierćfinałów, w których rozstrzygnie się walka o prawo udziału w igrzyskach olimpijskich w 2012 r. Pod wodza Herkta w 1999 roku biało-czerwone wywalczyły mistrzostwo Starego Kontynentu i jednocześnie awans na IO w Sydney. "Jestem aktywnym trenerem, więc nie wypada mi oceniać pracy kolegów. Ale jedno jest pewne, nie po to organizuje się mistrzostwa, turniej, w którym gra się o miejsce na igrzyskach, by zajmować tak odległe miejsce. Na kolejny słabszy występ w ME złożyło się zapewne wiele czynników, między innymi obiektywne - fakt, że zabrakło kilku czołowych zawodniczek. Jednak jeden z najważniejszych, to coraz mniejsza, z roku na rok, rola polskich zawodniczek w drużynach ligowych. Nowy przepis o jednej Polce na parkiecie tej sytuacji na pewno nie poprawi" - powiedział Herkt. Po ME w 1999 r. Polki zajęły pod wodzą Herkta 6. miejsce w Orleanie w 2001 r., 4. w Patras, przegrywając o włos z Hiszpanią mecz o brąz, dający awans do IO w Atenach. Po tym turnieju Herkt został zwolniony. "Byliśmy cały czas w czołówce europejskiej. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale patrząc na wyniki z przełomu wieków i to, co dzieje się z kadrą od kilki lat, mogę powiedzieć, choć być może zabrzmi to nieskromnie, że moje zwolnienie było chyba nie do końca przemyślaną decyzją. Inna sprawa, to kwestia szkolenia i brak ochrony dla polskich zawodniczek przed zalewem zagranicznych. Francja ma odpowiednie przepisy, a wyniki mówią same za siebie. Gdy pracowałem z Lotosem Gdynia miałem trzy koszykarki obce, a w kolejnym sezonie cztery, a drużyna zdobywała mistrzostwo Polski i odnosiła sukcesy na europejskich parkietach" - dodał. Jego zdaniem, na sukces z 1999 r. zapracował cały sztab ludzi i wieloletnie przygotowania. "Sytuacja trenera Maciejewskiego była podobna do mojej - obydwie drużyny miały kilka lat na przygotowanie się do głównego turnieju. Nie grały kwalifikacji i szły osobnym tokiem. My włożyliśmy mnóstwo pracy, był sztab medyczny nie po to, by leczyć kontuzje, ale by najnowszymi technikami monitorować kondycję i stan zdrowia dziewczyn. - Żadna zawodniczka nie wyszła na trening bez sporttestera, określenia na podstawie badań krwi poziomu zmęczenia i wytrenowania organizmu. Badania były niezwykle często. Nie wiem, czy tu korzystano z takich metod, nie wiem jak tu przebiegały przygotowania, bo nie byłem z drużyną, ale pewne jest, że wtedy dla nas było to wielkie logistyczne przedsięwzięcie pod każdym względem, nie tylko sportowym" - dodał. Olga Przybyłowicz