Podczas gdy jeden z najlepszych kandydatów do zdetronizowania Witalija Kliczki, David Haye ogłosił koniec kariery w dniu 31. urodzin, Polak Tomasz Adamek, miesiąc po porażce z "Doktorem Żelazna Pięść" odzyskuje wigor i snuje plany przygotowań do drugiego podejścia do walki o mistrzowski pas. Haye w lipcu przegrał z młodszym spośród Kliczków - Władymirem. Adamek we wrześniu nie sprostał na wrocławskiej arenie Witalijowi. Polak przyjął więcej mocnych ciosów, niż dysponujący lepszymi warunkami fizycznymi Haye, ale to jego światowe agencje chwaliły za podjęcie walki z ukraińskim gigantem, podczas gdy Davida ganiły za to, że jej nie podjął, że przeszedł obok pojedynku kilkakrotnie padając nawet na kolana. Dosłownie i w przenośni. Adamek na kolana nie padł i nigdy nie padnie. Przed nikim na Ziemi. - Na kolana upadam tylko przed Panem Bogiem - podkreśla na każdym kroku. Ani w psychice, ani fizycznie nie czuje już śladów starcia z Witalijem Kliczką. - Będę jeszcze silniejszy, jeszcze lepiej przygotowany i wrócę do ringu, by zrealizować marzenie - zdobyć mistrzowski pas - powiedział mi podczas spotkania w Warszawie. Wystarczyło spojrzeć w oczy, by wiedzieć, że naprawdę w to wierzy. "Góralu", na razie niektórzy pytają "Czy ci nie żal?" (walki z Witalijem), mam jednak nadzieję, że już niebawem ci sami zaśpiewają na inną, bardziej skoczną nutę: "Góralu, załóż swój pas!". Mistrzowski pas! - Haye skończył karierę? Nie zdziwię się, jeśli wróci za rok, czy za dwa. Niejeden taki przypadek światowy boks już widział. Przecież Anglik ma dopiero 31 lat, a w tej wadze to wcale nie tak dużo. Ja mam 35 lat i nie mówię jeszcze "pas" - podkreśla Tomasz "Góral" Adamek.