Trasa w całości przebiegała w "Trójmiejskim Parku Krajobrazowowym". W pięciu poprzednich edycjach: Chodzieży, Szczawnie-Zdrój, Bielawie, Nałęczowie i Jeleniej Górze uczestniczyło 1500 osób. W gdańskich zawodach wystartowało ponad 600 kolarzy. Pogada do wspinania się pod górę i karkołomnych zjazdów była idealna. Piękne jesienne słońce oraz wiatr od morza sprawiały, że aż się chciało wsiąść na rower i sprawdzić swoją formę. A organizatorzy, zgodnie z formułą imprezy, zadbali o to, aby każdy uczestnik miał okazję sposobność wyboru trasy adekwatną do swoich możliwości. Najkrótsza pętla w tak zwanej wersji MINI liczyła 19 kilometrów. - Przejechać ją mógł każdy, nawet bez specjalnych treningów - ocenił pomysłodawca i organizator cyklu, Czesław Lang. Rzeczywiście pokonanie tego dystansu nie stanowiło problemu, dla pięcioletniego Mateusza Kamińskiego. Otrzymał on nagrodę dla najmłodszego uczestnika zawodów, na trasę pokonywał wraz z tatą. - Chcę zostać kolarzem - mówił po dekoracji Mateusz. Z kolei najstarszym kolarzem ścigającym się w Gdańsku był 64-latek - Czesław Sudra, który regularnie startuje w tych zawodach. Kolarze bardziej zaprawieni w bojach ścigali się w kategorii MEDIO. W tym przypadku trzeba było przejechać 34 kilometry. Natomiast dla najodporniejszych przygotowano dystans o długości 64 kilometrów. Tutaj bezkonkurencyjny okazał się Adam Kaiser, który wygrał każdy z sześciu tegorocznych wyścigów i triumfował w klasyfikacji generalnej. Jego zwycięstwo nie stanowiło żadnego zaskoczenie, bo to przecież były profesjonalista, a obecnie jest zawodnikiem grupy DHL Author na statusie amatora. - Trudno było już o mobilizację, bo był ostatni wyścig, ale udało się wygrać - mówił na mecie. - Trasa była bardzo ciekawa, szybka, fajnie się jechało. Kasier w Gdańsku o blisko siedem minut wyprzedził Marcina Piecucha. Ale w tych zawodach wyniki były na dalszym miejscu. - To impreza dla tych, którzy nie chcą siedzieć w domu, ale wolą się wsiąść na rower i się poruszać - mówił Czesław Lang. - Nasza impreza ma typowo amatorski charakter. Jestem bardzo zadowolony z tego cyklu. W naszych maratonach wzięło udział kilka tysięcy ludzi. Staraliśmy się organizować zawody w różnych regionach Polski, nie trzymamy się jednego miejsca. Emocje nie skończyły się wraz z przybyciem na metę ostatniego uczestnika. Po dekoracji odbyło się bowiem losowanie wielu wspaniałych nagród, ze Skodą Fabią na czele, a także skutera Zumico, roweru Giant, zegarków Festina, ramy Giant XTC oraz kurtki Shimano. Potem wszyscy w znakomitych nastrojach wrócili do domu, zapewniając że na kolarskich trasach Skandia MTB Maraton spotkają się w przyszłym roku. Grzegorz Wojtowicz, Gdańsk