Aspiracje Hampela wydają się być całkowicie uzasadnione. Podczas wcześniejszych edycji w GP w Lesznie zajmował czwarte, piąte, a przed rokiem drugie miejsce. Poza tym srebrny medalista MŚ już piąty sezon startuje w Unii i tor na stadionie im. Alfreda Smoczyka zna doskonale. - Faktycznie, w Grand Prix rozgrywanych w Lesznie zawsze byłem w czołówce i moim celem jest awans do finału. Jestem pozytywnie nastawiony, dobrze przygotowany do walki o jak najwyższą pozycję, nawet o zwycięstwo. Atut tzw. własnego toru w przypadku Grand Prix jest jednak mało znaczący. Tor będzie twardy - takie są niemal zawsze robione na cykle GP i nie jest to żadna tajemnica. Poza tym inni zawodnicy wielokrotnie w Lesznie startowali, też go bardzo dobrze znają. Dlatego żadnego handicapu tutaj nie mam, warunki są równe dla wszystkich - powiedział 29-letni żużlowiec. Jak podkreślił, do inauguracji mistrzostw świata jest przygotowany bardzo dobrze, ale konieczność startu na nowych tłumikach wprowadza pewną nutkę niepewności. - Nie ukrywam, że do sezonu przygotowywałem się również pod kątem nowych tłumików, ale z drugiej strony przyznam szczerze, że nie miałem zbyt dużo czasu, na to by je dokładniej sprawdzić. Chciałbym móc więcej na nich pojeździć, tak się jednak nie stało. W żadnych oficjalnych zawodach nie startowałem na nowych tłumikach. Jedno jest pewne, wypadają one gorzej w porównaniu do starych. Stuprocentowej pewności więc nie mam, bo nie wiem jak na tle innych rywali będzie się spisywał mój sprzęt. Myślę, że wszyscy mają podobny problem - przyznał. Zdaniem Hampela, GP w Lesznie pokaże, w jakiej formie znajdują się obecnie uczestnicy cyklu. - Zobaczymy też, kto jak sobie poradzi też z nowymi tłumikami. Z drugiej strony wyniki pierwszego turnieju nie są ostatecznym wykładnikiem tego, kto będzie brylował w tym sezonie, a kto nie - zaznaczył. - Przypomnę, że Tomek Gollob słabo spisał się rok temu w pierwszym turnieju GP w Lesznie zajął 12. miejsce i niektórzy wróżyli mu koniec kariery. A on zdobył w wspaniałym stylu mistrzostwo świata. Grand Prix to jest maraton, ale warto te rozgrywki rozpocząć z dobrej pozycji. Pomaga to pod kątem mentalnym, łatwiej wówczas o pozytywne nastawienie - podsumował Hampel. Jak dodał w obecnym sezonie zamierza walczyć nie tylko o czołowe lokaty w całym cyklu GP, ale po cichu marzy o tytule mistrza świata. Hampel po raz pierwszy w Grand Prix wystartował w 2000 roku. Na swoim koncie ma jeden wygrany turniej (w ubiegłym roku w Kopenhadze), w sumie 11-krotnie stawał na podium. W sobotę na leszczyńskim torze (początek, godz. 19.00) zaprezentuje się pięciu polskich zawodników. Oprócz Hampela i Golloba wystąpią również Janusz Kołodziej, Rune Holta oraz Damian Baliński, który otrzymał od organizatora dziką kartę.