Tylko w tym miejscu, poza strefą mieszaną (mixed-zone) po każdych zawodach, możliwe jest namówienie na krótką rozmowę duńską tenisistkę polskiego pochodzenia Karolinę Woźniacki czy austriackiego pingpongistę, byłego mistrza świata Wernera Schlagera. Wokół aż roi się od pływaków, judoków czy szermierzy i przedstawicieli gier zespołowych znanych kibicom z pierwszych stron gazet. Do blondwłosej Woźniackiej, obleganej przez skandynawskie media, trudno się dostać, więc trzeba cierpliwie czekać. Gwiazda odpowiada na pytania niemal w biegu, ale z uśmiechem. Nie chce oceniać swych szans w turnieju na kortach Wimbledonu, ale przyznaje, że przyjechała do Wielkiej Brytanii po zwycięstwa, bo tylko one się liczą. Na tle pędzącej Dunki, oazą spokoju wydaje się być Schlager, czempion globu z 2003 roku. Niedawno po raz drugi został ojcem, więc jest w znakomitym humorze. Przyznał, że mimo 40 lat na karku czuje się bardzo młodo, bo ma dwoje malutkich dzieci; starsze z nich było z rodzicami podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy w Gdańsku. Austriak zapowiada, że to być może jego ostatnia wielka impreza, gdyż chce zakończyć międzynarodową karierę. Sportowcy chętnie opuszczają tzw. część mieszkaniową wioski i przenoszą się choć na 15-30 minut do międzynarodowej. To tutaj mieści się m.in. zakład fotograficzny, salon piękności, kwiaciarnia i poczta, gdzie całe serie znaczków z rozmaitymi dyscyplinami sportu można nabyć po 5 i 7 funtów. Pustki w sklepie spożywczym, ale trudno się dziwić, skoro ceny są wyższe od i tak zawyżonych w centrum prasowym. W MPC (media press center) dziennikarze płacą po funcie (5,30 zł) za półlitrową buteleczkę wody, zaś kilkaset metrów dalej jej cena wzrasta do 1,60 (8,50). Za napoje gazowane 0,5 l trzeba zapłacić 2,30 funta (ponad 12 złotych). Dla porównania, w sklepach w centrum brytyjskiej stolicy są o połowę tańsze. Wiele miejsc jest wolnych także przy kilkudziesięciu bezpłatnych stanowiskach internetowych. Dziennikarze i fotoreporterzy, a raczej ich redakcje, za możliwość przesyłania tekstów i zdjęć muszą zapłacić od 108 do 180 funtów (570-950 złotych). Sportowcy mają za darmo, ale na razie niechętnie korzystają, albo jeszcze nie wiedzą o tej możliwości kontaktu z najbliższymi. Kilku Kubańczyków przeglądało poczty elektroniczne, inni "wertowali" portale społecznościowe. Niewielkim zainteresowaniem cieszy się jeszcze kawiarnia z wygodnymi sofami, ale to kwestia czasu, kiedy wszystko zacznie tętnić życiem. Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!