"Historia mego życia jest przykładem na to, że marzenia mogą się spełniać. Determinacja, pasja i wiara pozwalają osiągać to, co wydaje się być niemożliwe" - wspomniał. Jak zaczęła się przygoda Gutkowskiego z żeglarstwem? "Mieszkałem z rodzicami blisko Jachtklubu Stoczni Gdańskiej. Od małego obserwowałem statki, łódki i białe żagle. Już wtedy, w wieku 10 lat postanowiłem, że będę morskim wilkiem. W szkole powstało akurat kółko geograficzne, połączone z żeglarskim - natychmiast się do niego zapisałem. Początkowo pływał na malutkich żaglówkach, optimistach i kadetach, później na większych jednostkach. Dzisiaj wiem, że nie potrafię bez pływania żyć" - powiedział. W latach 1987-1995 był członkiem olimpijskiej kadry klasy 470. W tym czasie zajmował czołowe lokaty w mistrzostwach Polski. Przez kilka lat startował też w klasie 49-er. W 2000 roku rozpoczął przygodę z żeglarstwem oceanicznym, biorąc udział z Romanem Paszke w wokółziemskim wyścigu milenijnym wielokadłubowców non-stop dookoła świata The Race 2000. "Moją pasję wspiera żona Eliza, chociaż nie jest zapalonym żeglarzem. Kibicuje mi również córka - 13-letnia Zuza. To im dedykuję ten sukces" - dodał gdańszczanin. Regaty Velux 5 Oceans były dla niego pierwszym samotnym rejsem. "Udział w takiej imprezie był dla mnie od dawna wielkim marzeniem, ale dopiero kiedy wprowadzono nową klasę - ECO 60, mogłem realnie myśleć o starcie. Ta klasa pozwala na udział w rejsie na łódkach wyprodukowanych przed 2003 r. Są one dużo tańsze od nowszych jednostek, co pozwala na żeglować ludziom z mniejszym budżetem" - zaznaczył Gutkowski. Redaktor naczelny magazynu "Żagle" Waldemar Heflich o wyczynie Zbigniewa Gutkowskiego, pierwszego Polaka, który ukończył wokółziemskie regaty Velux 5 Oceans: Zbyszek "Gutek" Gutkowski zrealizował wielkie marzenie! Ukończył wokółziemski wyścig samotnych żeglarzy. Choć regaty Velux 5 Ocean miały w tej edycji skromną obsadę, byliśmy świadkami wspaniałego pojedynku czterech bardzo dobrych i ambitnych żeglarzy. Gdańszczanin stanął na starcie z najmniejszym w stawce doświadczeniem w samotnej żegludze oceanicznych i na najgorszej jednostce. Wypłynął na ocean jachtem, który w stosunku do łódek przeciwników był eksponatem z muzeum techniki. To tak, jakby ktoś rajdowym Polonezem, chciał ścigać się z nowoczesnymi samochodami WRC. Rywale wiedzieli jednak, że Polak to twarda sztuka i sprytny regatowiec. Wiedzieli, że w swojej karierze ścigach się na łódkach klas olimpijskich, brał udział w regatach The Race i opłynął Horn w skrajnie trudnych warunkach. Tuż przed oddaniem cum w La Rochelle, organizator regat, słynny żeglarz brytyjski sir Robin Knox-Johnston, ściskając dłoń Gutka powiedział: Pamiętaj, bezpieczeństwo w tym wyścigu jest najważniejsze! Robin wiedział, że odważny i niezwykle zmotywowany Polak może w przypływie poziomu adrenaliny zapominać o tej najważniejszej w żeglarstwie zasadzie. Gutek zastosował się do rady legendy światowego jachtingu. Nie zawiódł sponsorów, przyjaciół i kibiców w kraju, a także i rodziny. Żeglował doskonale i na trzech etapach przypływał drugi na metę. Jego wygrana o cztery sekundy w walce o drugie miejsce, na trasie z Wellington w Nowej Zelandii do Punta del Este w Urugwaju, była szeroko komentowana na całym świecie. To był regatowy, taktyczny majstersztyk! To było potwierdzenie klasy naszego żeglarza. Choć później miał poważne kłopoty z jachtem i złamanym żebrem pokazał, że zasługuje jak nikt inny na miano "Walecznego Serca". Dopłynął po wielkich trudach do Charleston w Karolinie Południowej, a następnie doskonale poradził sobie na trudnej trasie przez Atlantyk. Drugie miejsce w regatach dookoła świata osiągnięte w tak wspaniałym stylu, przyniesie mu wielkie uznanie i odnotowane zostanie na kartach światowego jachtingu regatowego. Wypada mieć nadzieję, że start w Velux 5 Ocean był dla Gutkowskiego otwarciem jego żeglarskiej kariery. Życzyć mu należy, aby znalazł kolejnych sponsorów i spróbował swych sił w takich wyścigach jak Vendee Globe, Barcelona World Race i Route du Rhum".