Plac Cibeles w Madrycie jest gotowy do przyjęcia setek tysięcy ludzi w białych barwach Realu. Klub z Madrytu czeka na Puchar Króla 18 lat, a prasa w stolicy Hiszpanii nazywa go wręcz "trofeum przeklętym". Rozgrywki powołano do życia w Madrycie w 1902 roku, ale ostatnio "królewskiemu" klubowi opierają się one najdłużej. Siedem lat temu galaktyczna drużyna była o krok od zwycięstwa - po pasjonującym meczu z dogrywką przegrała jednak finał ze skromną Saragossą 2-3. Jedną z bramek dla Saragossy zdobył David Villa. Sprawa życiowa Casillasa Bramkarz Realu Iker Casillas nie ma zamiaru przeżywać tamtego koszmaru po raz kolejny. "Wygrać tym razem to dla mnie sprawa życiowa" - przyznaje. Rywal jest jednak najtrudniejszy z możliwych. Po pierwsze Barcelona to najbardziej utytułowany klub w Pucharze Króla (25 zwycięstw), po drugie w sześciu konfrontacjach z zespołem Pepa Guardioli, Casillas puścił aż 17 goli, a Real wywalczył zaledwie jeden punkt. Dlatego do świętowania zwycięstwa gotowy jest też Plac Katalonii w Barcelonie. Tłumy fanów Barcy umówiły się tam po zwycięstwie. Jedną z fiest trzeba będzie odwołać, do tych, którzy przeżyją gigantyczny zawód skierowane są słowa trenerów. Na tym meczu świat się nie kończy, choćby dlatego, że za tydzień oba hiszpańskie kolosy staną naprzeciw siebie w rywalizacji o finał Champions League na Wembley. Dziś okaże się, czy na Santiago Bernabeu będzie mógł zagrać Andres Iniesta (UEFA rozstrzygnie, czy z premedytacją wymusił żółtą kartkę w ćwierćfinale z Szachtarem, by oczyścić się z kary przed starciami z Realem). Barca z rezerwowym bramkarzem Na razie liczy się jednak to jak zagrają oba zespoły w finale Pucharu Króla? Bardziej przewidywalna jest Barcelona, która zawsze robi to samo. "Będziemy atakować, atakować, atakować" - powtarza Guardiola. Nie ma pewności, czy zdolny do gry będzie kapitan Carles Puyol, choć jest w kadrze, decyzja zapadnie przed meczem. "Pinto i dziesięciu innych" - odpowiedział trener Barcy pytany o skład. Wystawi rezerwowego bramkarza nie dlatego, że lekceważy trofeum, lub rywala, ale z szacunku dla jego dokonań we wcześniejszych meczach Pucharu Króla. "Pinto bronił w nich wspaniale i zasłużył na grę na Mestalla" - wynika z wszystkich ankiet przeprowadzanych wśród kibiców Barcy w katalońskich mediach. "Jeśli uważa, że jego rezerwowy jest tak samo dobry jak Valdes, to jego sprawa" - skomentował decyzję Guardioli Mourinho i dodał żartem, że jego drużyna na środowy wieczór to będzie: "Sergio Ramos i dziesięciu innych". Jak zagra Real? Czy tak samo jak w sobotę w meczu ligowym, gdzie wywalczył remis 1-1? "W ogóle się nad tym nie zastanawiam" - odpowiada Guardiola. "Wyjdziemy na Mestalla to się przekonamy. Naszą sprawą było wyeliminowanie błędów popełnionych na Bernabeu" - dodał. Oglądał tamten mecz na wideo z całą drużyną i niezbyt mu się on podobał. Guardiola zdecydowanie nie podziela zachwytów Johanna Cruyffa i Alfredi di Stefano nad swoją drużyną. "Zagraliśmy najwyżej przeciętnie. Jest masa rzeczy do poprawienia." Faktycznie David Villa i Pedro Rodriguez są w bardzo słabej formie. Jeśli sprowadzony za 40 mln euro Villa nie zdobędzie dziś bramki na Mestalla powtórzy najgorszą serię w swojej karierze (11 meczów bez gola). Jeśli jednak Barca wygra, Villa zdobędzie swój trzeci Puchar Króla z trzecią drużyną (dotąd z Saragossą i Valencią). Pedro też nie może dojść do formy po kontuzji, a więc ze słynnego trio MVP (Messi, Villa, Pedro) strzela dziś tylko Argentyńczyk. Guardiola zastanawia się nawet, czy w ataku Pedro nie powinien zastąpić Iniesta, za którego do pomocy wejdzie Keita. Mourinho na swoje problemy. Słaba gra Karima Benzemy w sobotę podsunęła mu pomysł, by jego miejsce zajął dziś Mesut Ozil, a zespół zagrał bez klasycznego środkowego napastnika. Ustawienie poparli fani Realu zapytani o to przez dziennik "Marca". Tyle, że będzie ono jeszcze bardziej ostrożne niż w sobotę, kiedy Mourinho wystawił siedmiu piłkarzy defensywnych. "Aby rywalizować z Barceloną, musimy bronić w jedenastu. Nie mamy szans, jeśli biegać będzie siedmiu, a czterech bezczynnie patrzeć" - mówi trener Realu. Nie chciał wchodzić w polemikę z Alfredo di Stefano, który zarzucił jego drużynie brak osobowości. "Di Stefano to legenda Realu, ja nią nie jestem, więc ta dyskusja nie ma sensu" - dodał przypominając jednak, że to on jest trenerem i on decyduje. Mourinho zdobywał Puchar wszędzie, gdzie pracował: w Portugalii, Anglii i Włoszech. Czwarte trofeum w Hiszpanii byłoby wydarzeniem bez precedensu. Nigdy jednak skala trudności nie była taka jak dzisiaj. Shakira w loży honorowej Wynik? W ankiecie dziennika "Marca" 51 proc ludzi stawia na Real, tyle, że to dziennik madrycki. Bukmacherzy dają nieznaczną przewagę Barcelonie. W Katalonii też są optymistami. Pep Guardiola nie przegrał dotąd żądnego finału. Weterani obu klubów przepowiadają mecz zacięty, ostry, chwilami wręcz brutalny i rozstrzygnięty jednym golem. Do przewidzenia wyniku zatrudniono nawet ośmiornicę. Finał transmitowany będzie do 140 krajów, są dobre wieści dla prasy różowej. W loży honorowej Shakira będzie kibicować Gerardowi Pique i jego kolegom z Katalonii. Barca i Real mierzą się w finale Pucharu Króla po raz piąty, Katalończycy wygrali trzy razy, ostatni raz w 1990 roku. Trofeum zdobyli jednak 24 miesiące temu pokonując w finale Athletic Bilbao. Meczowi towarzyszyły demonstracje separatystyczne, fani obu drużyn wygwizdali hymn hiszpański. Dziś hymn zabrzmi na Estadio Mestalla z mocą 120 decybeli. Fani Realu zabiorą do Walencji flagi klubowe i narodowe. Katalończycy przyjadą z flagami Katalonii. Barcelona: Pinto - Alves, Pique, Puyol (Mascherano), Adriano (Maxwell) - Xavi, Iniesta, Busquets - Pedro (Keita), Messi, Villa. Real Madryt: Casillas - Arbeloa, Ramos, Carvalho, Marcelo - Pepe, Khedira, Xabi Alonso - Di Maria, Ronaldo, Ozil (Benzema).\ Transmisja meczu w TVP1 o godzinie 21.30. Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu Zapraszamy na relację z żywo w INTERIA.PL