- Całą rodzinę olimpijską dotknęła ta tragedia, która kładzie się cieniem na igrzyskach. Nie znajduję słów, by wypowiedzieć to, co teraz czujemy - oświadczył Rogge na spotkaniu z dziennikarzami. Szef MKOl był ubrany w czarny garnitur i nie potrafił ukryć wzruszenia. 21-letni Kumaritaszwili zginął podczas treningu przed sobotnią rywalizacją. Przy prędkości około 140 km/h wypadł z sanek, wyleciał poza tor i uderzył w słup podtrzymujący jego konstrukcję. Mimo natychmiastowej akcji reanimacyjnej zmarł. Kumaritaszwili był synem prezesa gruzińskiej federacji saneczkarskiej Seliksa. Po raz pierwszy miał startować w igrzyskach. Nie był zbyt doświadczonym zawodnikiem, miał za sobą pięć występów w imprezach Pucharu Świata. W klasyfikacji generalnej zajmował 44. miejsce. Mimo tragedii, Gruzini nie wycofają się z zawodów, co potwierdził minister sportu Nikolos Rurua. - Podczas letnich igrzysk w Pekinie w 2008 roku mój kraj również przeżył wielką tragedię. Gruzję najechały wojska rosyjskie, ale reprezentacja olimpijska pozostała i zdobyła kilka medali - przypomniał. - Teraz nasi sportowcy będą startować, by oddać hołd zmarłemu koledze - dodał. Organizatorzy igrzysk wszczęli śledztwo w sprawie śmierci Kumaritaszwiliego.