Przed rozpoczęciem mistrzostw świata zdecydowanym faworytem tej grupy byli Holendrzy i nie zawiedli. O drugie premiowane awansem miejsce mieli powalczyć Duńczycy z Kamerunem. Tymczasem przed ostatnią seria spotkań "Nieposkromione Lwy" nie mają już szans na pozostanie w turnieju. Decydujący bój o awans stoczą więc ekipy Japonii i Danii. W lepszej sytuacji są Azjaci, którym wystarczy remis, gdyż mają lepszą różnicę bramkową (1-1, a Duńczycy 2-3). - To nasz mały finał. Musimy wygrać, ale nie będzie łatwo, bo rywal od początku turnieju preferuje bardzo defensywny styl gry. A strzelić gola takiemu zespołowi nie jest łatwo - ocenił szkoleniowiec Danii Morten Olsen. W spotkaniu tym trudno wskazać faworyta. Japończycy do tej pory niczym nie zachwycili. Niespodziewanie pokonali Kamerun, ale mecz stał na słabym poziomie. W spotkaniu z Holandią grali tak, aby przetrwać 90 minut. Nawet po stracie gola nie byli w stanie zepchnąć rywala do obrony. Nie zmienia to faktu, że Japończycy stają się coraz lepszym zespołem, nakłady na futbol w tym kraju związane z organizacją finałów mistrzostw świata w 2002 roku przynoszą efekty. Wygrana z Kamerunem była pierwszą odniesioną przez Japonię na mistrzostwach poza własnym krajem. Choć w "Kraju Kwitnącej Wiśni" futbol nie jest tak popularny jak baseball, to jednak od wielu lat reprezentacja Japonii robi postępy. W 1993 roku powstała J-League, a inicjatorem jej powołania był słynny brazylijski piłkarz - Zico. Do Japonii ściągano gwiazdy (oczywiście już o nieco przebrzmiałej sławie), ale mające duży wpływ na popularyzację tej dyscypliny. W japońskich klubach grali m.in.: Gary Lineker, Christo Stoiczkow, Dunga (mistrz świata i obecny trener reprezentacji Brazylii), Salvatore Schillaci (król strzelców mundialu w 1990 roku) czy gwiazda AC Milan - Daniele Massaro. Nawet dwóch Polaków - Tomasz Frankowski i Piotr Świerczewski zaliczyło epizody w japońskich klubach. Imponująco przedstawia się galeria sław trenerskich mających za sobą pracę w klubach J-League. Arsene Wenger (obecnie menedżer Arsenalu), Luiz Felipe Scolari (trener Brazylii, którą doprowadził do mistrzostwa świata i Portugalii), Carles Rexach (prowadził Barcelonę), Argentyńczyk Osvaldo Ardiles, Niemiec Pierre Littbarski - ta lista musi wzbudzać szacunek. Obecnie J-League nie przeżywa już takiej prosperity, ale praca wykonana przez tych szkoleniowców nie poszła na marne. Japonia gra regularnie w mistrzostwach świata od 1998 roku. W 2002 roku udało jej się nawet wyjść z grupy. Kilku piłkarzy jak Hidetoshi Nakata ma za sobą udaną karierę europejską. Ten świetnie wyszkolony pomocnik grał przez kilka lat w Parmie. Jego występy na włoskich boiskach śledziła na stałe grupa japońskich dziennikarzy. Gdy Parma grała w 2003 roku z Wisłą w Pucharze UEFA przybyli także do Krakowa, po to, aby zadać trenerowi Henrykowi Kasperczakowi jedno pytanie - "jak ocenia grę Nakaty?". Ostatnio idolem kibiców Celtiku Glasgow był Shunsuke Nakamura, który już wrócił do ojczyzny. Zachodnie kluby chętnie zatrudniają piłkarzy z Japonii, bo dzięki temu otwierał się przed nimi ogromny azjatycki rynek na koszulki i inne gadżety. Obecnie największą gwiazdą reprezentacji Japonii jest Keisuke Honda z CSKA Moskwa. W sumie jednak w 23 osobowej kadrze tylko czterech piłkarzy japońskich gra w europejskich klubach. Dania zawiodła w meczu z Holandią, a porywające kibiców spotkanie z Kamerunem, obfitowało w rzadką na tym turnieju ilość defensywnych błędów wynikających z taktycznego bezhołowia. - Czeka nas jeszcze trudniejszy mecz niż z Kamerunem. Japonia to świetnie zorganizowana ekipa, realizująca od pierwszej do ostatniej minuty swój plan. Ale jest kilka elementów, w których będziemy mieć przewagę i postaramy się to wykorzystać. Jakiś przykład? Choćby mój wzrost - powiedział mierzący 195 centymetrów duński napastnik Arsenalu, Nicklas Bendtner. - Trener przekonywał nas, że piłkarz ma życiu maksymalnie kilka szans, by zagrać w fazie pucharowej mundialu. Dał do zrozumienia jak wielka szansa przed nami. Postaramy się go nie zawieść - obiecuje kapitan "Samurajów" Makoto Hasebe. W reprezentacji Danii zabraknie stopera Simona Kjaera, który pauzować będzie za żółte kartki. Zastąpi go prawdopodobnie Per Koldrup. Innych zmian w składzie nie należy się spodziewać, podobnie jak u Japończyków, którzy dwa dotychczasowe spotkania rozpoczynali w identycznym zestawieniu. Holendrzy po dwóch meczach mają na swoim koncie sześć punktów, trzy strzelone bramki, zero straconych i w praktyce zapewnione pierwsze miejsce w grupie. Bilans więc znakomity, który powinien kibiców "Pomarańczowych" wprawić w znakomity nastrój. Tymczasem na ekipę Berta van Marwijka spadło więc słów krytyki niż pochwał. I w dużej mierze słusznych, bo "Oranje" rozgrywają swoje akcje w ślamazarnym tempie, a oglądając ich mecze z trudem udawało się powstrzymać odruch ziewania. Co więcej nie opuszcza ich szczęście. W spotkaniu z Danią prowadzenie objęli po kuriozalnej, samobójczej bramce. W meczu z Japonią gola sprezentował im bramkarz rywali. Z drugiej jednak strony dorobek Holendrów musi budzić uznanie. Jeśli drużyna grając na 50 procent swoich możliwości łatwo wygrywa grupę, to co będzie się działo, gdy zagra z większym zaangażowaniem? Poza tym trener van Marwijk ma jeszcze asa w rękawie - nazywa się Arjen Robben. Skrzydłowy Bayernu Monachium był wiosną w życiowej formie. W ostatnim sparingu przed mistrzostwami doznał jednak kontuzji. Cały kraj drżał czy wyzdrowieje na czas. Wygląda na to, że tak. Już w spotkaniu z Japonią siedział na ławce rezerwowych. Z Kamerunem ma już zagrać. - Wreszcie do dyspozycji będę miał Arjena Robbena i pozwolę mu zagrać. On musi złapać rytm, którego inni nie powinni zgubić - zapowiada holenderski szkoleniowiec, który jednak nie zamierza dokonywać zbyt wielu zmian w składzie. - Chcę, by zespół utrzymał rytm, a roszady temu nie służą - zapowiada. - Występ przeciw Kamerunowi jest realny. Czuję się coraz lepiej, a za grą zdążyłem się już stęsknić. Ryzyko, że uraz się odnowi według lekarzy nie jest zbyt duże - przyznał Robben. Dla Kamerunu mecz z Holandią będzie pożegnaniem z turniejem. Na pewno liczyli na więcej, przecież drużyna dowodzona przez snajpera Interu Mediolan - Samuela Eto'o miała na afrykańskiej ziemi nawiązać do wspaniałych występów na mundialu w 1990 roku we Włoszech, gdy szalał niezapomniany Roger Milla. Z tych planów nic nie wyszło, choć wielu kibiców - po dramatycznym i trzymającym w nieustannym napięciu spotkaniu z Danią - żałowało, że tak efektownie grający zespół odpadnie z turnieju. - Jeszcze nigdy Kamerun nie wrócił z mistrzostw świata bez choćby jednego punktu. Nie możemy w ten niechlubny sposób zapisać się w historii. Udowodnimy swoją wartość. Zagramy bardzo zmotywowani i skoncentrowani. Wiem, że żegnamy się z mundialem, ale chcemy to zrobić godnie i dać trochę radości naszym fanom - zapowiedział bramkarz Kamerunu Hamidou Souleymanou. Dodatkową motywacją dla piłkarzy będzie fakt, że dla Kamerunu będzie to 20. jubileuszowe spotkanie na mistrzostwach świata. A co zmobilizuje Holendrów, którzy teoretycznie mogą jeszcze stracić pierwszą lokatę w grupie np. w przypadku porażki 0-1 i wygranej Japonii z Danią 3-0? - Nie pozwolimy sobie na żadną taryfę ulgową. Każdy mecz jest jednakowo ważny, każdy stanowi krok do celu - obiecuje Mark van Bommel. Rustenburg: Dania - Japonia (grupa E) czwartek, 24 czerwca, godz. 20.30 Przewidywane składy meczu Dania: Thomas Sorensen - Per Kroldrup, Daniel Agger, Lars Jacobsen, Simon Poulsen - Dennis Rommedahl, Christian Poulsen, Jesper Gronkjaer, Martin Jorgensen - Jon Dahl Tomasson, Nicklas Bendtner. Japonia: Eiji Kawashima - Yuki Abe, Yuji Nakazawa, Tulio Tanaka, Yuichi Komano - Yuto Nagatomo, Yoshito Okubo, Yasuhito Endo, Makoto Hasebe, Daisuke Matsui - Keisuke Honda. Sędzia: Jerome Damon (RPA). Zapraszamy na relację na żywo z meczu Dania - Japonia! Kapsztad: Kamerun - Holandia (grupa E) czwartek, 24 czerwca, godz. 20.30 przewidywane składy: Kamerun: Hamidou Souleymanou - Stephane Mbia, Sebastien Bassong, Nicolas Nkoulou, Benoit Assou-Ekotto - Jean Makoun, Enoh Eyong, Alexandre Song, Georges Mandjeck - Samuel Eto'o, Eric Choupo-Moting. Holandia: Maarten Stekelenburg - Gregory van der Wiel, John Heitinga, Joris Mathijsen, Giovanni van Bronckhorst - Dirk Kuyt, Mark van Bommel, Wesley Sneijder, Nigel de Jong, Rafael van der Vaart - Robin van Persie. Sędzia: Pablo Pozo (Chile) Zobacz relację na żywo z meczu Kamerun - Holandia! Zobacz sytuację w tabeli grupy E