- Pojawił się już mały stres, ale on musi być. Działa na mnie mobilizująco. Muszę teraz sobie wszystko poukładać w głowie, skoncentrować się - powiedziała Gruchała w "Przeglądzie Sportowym". - Najbardziej boję się samej siebie. Jeśli wygram ze sobą, zwycięstwo z rywalkami przyjdzie samo. Szermierka to jest walka ze słabościami psychicznymi. Muszę dopiąć wszystko na ostatni guzik. Dlatego żeby się skoncentrować, czasami słucham muzyki - dodała brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Atenach. Z sobotnich eliminacji florecistek Gruchała jest zwolniona ponieważ jest zawodniczką czołowej "16" światowego rankingu i do rywalizacji przystąpi w niedzielę. - Nie lubię walczyć w eliminacjach. Wolę odpocząć i złapać głód walki. W sobotę zrobię trening ogólnorozwojowy, żeby poruszać się trochę. Poza tym delikatny masaż i na pewno pokibicuję koleżankom. Poradzą sobie, bo grupy nie są mocne - stwierdziła. Sylwia Gruchała przyznała, że nie jest zbyt przesądna, ale... - Staram się pamiętać, by zakładać czerwone majtki. Tak naprawdę nie ma to jednak większego znaczenia. Nie jest tak, że jeśli je ubieram, to sobie mówię, że na pewno wszystko będzie dobrze - dodała Gruchała.