"Futbol hiszpański nie zna granic" - donoszą z dumą tamtejsze media. Mistrzostwo Europy wywalczone właśnie przez reprezentację do lat 21, to kolejny krótki moment, w którym piłka klubowa schodzi na drugi plan. Napastnik Adrian Lopez nie potrafił utrzymać w Primera Division Deportivo la Coruna, na turnieju w Danii został królem strzelców i MVP imprezy. Najlepszym graczem finału ze Szwajcarią (2-0) okazał się jednak zdobywca gola z 40 metrów Thiago Alcantara wywierając po raz kolejny presję na Barcelonie. Nawet laik zapyta dziś Pepa Guardiolę: "po co ci Cesc Fabregas, za którego Arsenal chce 40 mln euro, skoro masz w La Masia taką perłę?". Sukces niekoniecznie z Barceloną Czy trener Barcy popełni kolejny kosztowny błąd na rynku transferowym? Być może, chętnych na Thiago szukać nie trzeba, sam piłkarz też jest wystarczająco krnąbrny, by nie skamlać o łaskę w Katalonii. Jego deklaracja: "Moim celem nie jest odniesienie sukcesu w Barcelonie, ale odniesienie sukcesu w futbolu" była tego dowodem. Syn brazylijskiego piłkarza Mazinho przeprosił potem za te słowa, ale wiadomo, że gdyby było trzeba nie zawahałby się poprowadzić gry Chelsea, a nawet i Realu Madryt. Barca chce naprawić błąd z Fabregasem, tymczasem może popełnić kolejny, pozbywając się równie utalentowanego wychowanka. Z talentami z "La Masia" sprawa nie jest jednak tak bardzo oczywista. Największym z nich miał być przecież Bojan Krkic, który wchodząc do pierwszej drużyny poprawiał rekordy Leo Messiego (najmłodszy debiutant, najmłodszy strzelec gola w lidze i Champions League). W 2008 roku selekcjoner Luis Aragones chciał go zabrać na finały mistrzostw Europy, ale 18-latek odmówił tłumacząc, iż jest zmęczony. Na zakończonym właśnie turnieju w Danii był zaledwie rezerwowym w drużynie U21! Więcej od niego grał inny chłopak z "La Masia" Jeffren. Jak widać nie wszyscy zdolni gracze ze szkółki Barcelony dokonują skoku w dorosły futbol pod ręką Guardioli. Krkic cofnął się w rozwoju, stąd "zsyłka" do Romy. Na razie letnie transfery w najlepszej drużynie Europy idą jak po grudzie. Guardiola chce piłkarzy, takich jak Alexis Sanchez, którzy wznieśliby do drużyny nową jakość, a oni okazują się bardzo drodzy. O negocjacjach Barcelony z Udinese w sprawie Chilijczyka można by już napisać tomy, decydująca ma okazać się determinacja samego zawodnika niechcącego ponoć nawet słyszeć o grze w innym klubie. Z kolei Fabregas gotowy jest na zmniejszenie zarobków, byle tylko wrócić do Barcelony. Real bardziej efektywny Na razie zdecydowanie bardziej efektywny przy transferach jest jednak Real Madryt. Stoper Lens Rafael Varane będzie już czwartym graczem pozyskanym latem, Hamit Altintop z powodu dyskopatii zdążył już nawet "zadebiutować" na sali operacyjnej, do gry wróci za 3-4 miesiące. Wciąż jednak nie może wystartować "operacja sprzedaż". Lista graczy, których nie chce Jose Mourinho staje coraz dłuższa, ostatnio dopisano do niej najdroższego rezerwowego w historii piłki Kakę, na razie jednak rubryka "odeszli" wciąż jest pusta. Najbardziej oryginalnie na transfer z Realu postanowił zapracować Fernando Gago. Argentyński pomocnik przygotowujący się do Copa America udzielił wywiadu stacji ESPN stwierdzając, że Barca jest nr 1 w historii piłki, drużyną bezdyskusyjnie lepszą od jego klubu, tylko w Madrycie nikt nie umie tego przyznać. Nie jest to opinia zaskakująca, ale w ustach gracza "Królewskich" brzmi jak świętokradztwo. Na takie stwierdzenie nie odważył się nawet Jerzy Dudek, chociaż już wyjechał z Madrytu. Niedawno duży wywiad z Polakiem opublikował madrycki dziennik "As", w którym bramkarz stwierdza, iż pod wodzą Mourinho Real z całą pewnością dopadnie Katalończyków. W ostatnich dniach hiszpańskie media cytowały też innego Polaka. Aleksander Kwaśniewski podczas wizyty w Barcelonie powtórzył słowa Gago. "Drużyna Guardioli gra tak, jak nie grał dotąd nikt. To budzi podziw, a nawet zazdrość" - stwierdził były prezydent. Jak widać w odwiecznym, hiszpańskim sporze nie ma miejsca na zgodę nawet między rodakami. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego