- Wygraliśmy mecz, który wszystkich nas przeniósł do historii klubu, który ostatni raz był w finałach 14 lat temu. Cieszę się, że mogę grać dla takiej drużyny jak Orlando Magic i mieć szansę walki o tytuł. Wszystko przed nami. Jak będziemy grali twardo, do ostatniej minuty każdego meczu, to stać nas na zwycięstwo nad Los Angeles Lakers. Bycie pierwszym Polakiem z tytułem mistrza NBA - to dopiero będzie niesamowite. Jak świętowaliście ten sukces? - Każdy świętował we własnym gronie, a wielkiego wspólnego świętowania nie było, bo to finał Konferencji i było późno, kiedy wychodziliśmy z Amway Arena. Ja spędziłem czas w restauracji z gronem przyjaciół, jakieś 15-20 osób. Główny temat rozmów - jak będzie z Los Angeles Lakers. O której poszedłem spać? Było około czwartej nad ranem. Kiedy uwierzyliście, że Cavaliers już was nie pokonają? - Tak naprawdę to pierwszy raz zdałem sobie sprawę, że mamy ich z głowy, kiedy przyjaciele zaczęli mi tego gratulować. Do wielu dotrze to dopiero wtedy, kiedy wybiegniemy na parkiet Staples Center grać przeciwko Lakersom i będziemy widzieli ten wielki puchar do wygrania. Przełomowy moment szóstego meczu? Na początku czwartej kwarty, kiedy Dwight Howard zdobywał punkt za punktem i nikt nie mógł go zatrzymać. Do tego narzucaliśmy im dużo "trójek" i mogli zapomnieć o tym, że z nami wygrają. Kiedy lecicie do Los Angeles? - Jeszcze nie wiem. Na razie najważniejsze jest to, że trener dał nam dwa dni wolnego. Wkrótce pewnie się dowiemy, kiedy wakacje się skończą. Na pewno będziemy mieli jeszcze jeden trening przygotowujący nas na Lakers i lecimy. Czy marzenia zostały już spełnione, czy też stanie się tak dopiero, kiedy będziesz z Magic mistrzem NBA? - Udział w finale to był na pewno jeden z moich głównych celów do wypełnienia. Wielu z nas pracowało na ten sukces i na sam koniec wielu osobom będę musiał podziękować, ale na dzień dzisiejszy zadanie numer 1 to mistrzowski pierścień. Mam nadzieję, że go zdobędę. Każdy z nas pokazał, że potrafi grać na najwyższym poziomie, byliśmy zawsze przekreślani przez wielu ludzi, a awans do finału pokazał, że to my mieliśmy rację. Zrobiliśmy dużo, ale mam nadzieję, że pokażemy jeszcze raz co potrafimy w wielkim finale. Przemysław Garczarczyk