Grając na prawej pomocy "Gora" dobrze współpracował z Marcinem Baszczyńskim, z którym raz po raz stwarzali groźne sytuacje pod bramką Górnika Łęczna. Pomocnik Wisły tym razem gola nie strzelił, ale zaliczył asystę przy pierwszej bramce Tomasz Frankowskiego, kiedy głową zgrał piłkę napastnikowi Wisły. - Widziałem, że "Franek" stał sam w polu bramkowym i chciałem mu jak najlepiej odegrać piłkę no i udało się - powiedział po meczu Gorawski. - Ta stracona bramka nas zaskoczyła. Poszedł strzał po rykoszecie i padł gol. Cóż, tak w piłce bywa. Później jednak pokazaliśmy charakter i narzuciliśmy swój styl gry. Gorawski dwukrotnie był bliski pokonania bramkarza Roberta Mioduszewskiego, ale za każdym razem zabrakło szczęścia. W pierwszej sytuacji próbował strzelać efektownie nożycami.- Na pewno jest mi żal tej sytuacji, bo mogłem sobie spokojnie przyjąć piłkę i dopiero wtedy uderzać. Natomiast bardziej żałuję tej sytuacji, po której mój strzał w okienko wybił z linii bramkowej obrońca Górnika - mówił pomocnik Wisły. - Cieszy nas zwycięstwo 5:1, tym bardziej, że różnica bramkowa jest lepsza niż Cracovii i będziemy liderem. Są dwa pierwszoligowe kluby w mieście i chcemy być wyżej w tabeli niż Cracovia. Musi być jakaś rywalizacja - dodał Gorawski, zapewniając, że nigdy nie zagra w barwach rywala zza miedzy.