ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO! Podhalanie wygrali, ale wciąż szukają formy, którą zachwycali polski hokej jeszcze kilka tygodni temu. Za wyjątkiem trzeciej, grającej żywiołowo i na każdej zmianie "na maksa" formacji, pozostałe ataki nie niosą takiego zagrożenia. Owszem, za sprawą zgranego duetu pierwszej "piątki" w okresie przewagi padł jedyny w I tercji gol. Kapitan Jarosław Różański znakomicie dograł do Krzysztofa Zapały, który wytrzymał ból, jaki musiał odczuć po uderzeniu Paakkarinenna i pokonał dobrze dysponowanego Michała Plaskiewicza. Trzeba podkreślić, że górale mieliby spokojną głowę o korzystny wynik, gdyby wykorzystywali chociaż co trzecią przewagę. Ich schemat na zakładanie zamka, a jeśli się to uda (dzieje się to rzadko), nie przynosi rezultatu. Wszystko odbywa się zbyt wolno, brakuje strzałów z pierwszego krążka. Nic nie zapowiadało, że w II odsłonie gospodarze zdobędą drugą bramkę. Dał jednak znać o sobie kunszt nowego obrońcy "Szarotek" - Martina Iviczicza. Słowak strzelił klasycznego gola z niczego: popisał się niesygnalizowanym strzałem w krótki róg. Uczynił to tak błyskawicznie, że Plaskiewicz zdołał tylko sparować krążek. Nie ma się mu co dziwić. Żaden polski obrońca nie potrafi tak strzelić. Gdy wydawało się, że przy stanie 2:0 wygrana Podhalu przyjdzie lekko, łatwo i przyjemnie, miejscowi sami sobie nawarzyli piwa. Marian Kacirz sfaulował rywala w tercji neutralnej, przez co dołączył do siedzącego już w boksie kar Krystiana Dziubińskiego i "Szarotkom" przyszło się bronić w trójkę przez 93 s. Zborowski spisywał się znakomicie - bronił bomby Vladimira Burzila, powstrzymywał krążek po strzale z najbliższej odległości Przemysława Bomastka, ale mógł tylko rozłożyć ręce po kolejnej petardzie z bliska - tym razem autorstwa Rafała Cychowskiego. Gol Cychowskiego dodał skrzydeł "Stalowym Piernikom", więc trzecia tercja mogła oznaczać kłopoty dla faworyta. Ale na kłopoty górale mają Milan Baranyka. "Baran" schodząc do szatni po II tercji długo coś ustalał z Iviczicziem. Najwyraźniej dogadali się, bo po strzale Martina Milan dobitką po lodzie pokonał Plaskiewicza. Szkoleniowiec gości Jarmo Tolvanen nie poddał się, tylko w akcie desperacji zaczął wycofywać co chwilę bramkarza. Za drugim razem ten manewr dał efekt w postaci kontaktowej bramki Bomastka (zmienił tor lotu krążka po strzale Kubata). Gdy TKH próbowało wyrównać w ten sam sposób Podhale wyprowadziło kontrę, w reakcji na to Plaskiewicz wyskoczył na lód, zanim zjechał z niego zawodnik z pola. Za nadmierną ilość graczy na lodzie goście dostali karę, którą na gola zamienił Marian Kacirz. W porównaniu do pierwszego meczu w obu ekipach zaszły retusze. W Szarotkach wypadł przez kontuzję Viktor Kubenko, za niego do drugiego ataku wskoczył Łukasz Batkiewicz. Z kolei limit obcokrajowców wypełnił wracający po kontuzji Prechodsky - grał w czwartej formacji. W TKH na skrzydle trzeciego ataku Mateusza Wiśniewskiego zastąpił wychowanek Podhala - Mariusz Jastrzębski. Michał Białoński, Nowy Targ Wojas/Podhale Nowy Targ - TKH/Nesta Toruń 4:2 (1:0, 1:1, 2:1) Bramki: 1:0 Zapała (9:32 Różański w przewadze), 2:0 Iviczicz (30:57 Biela, Voznik), 2:1 Cychowski (38:11 Dzięgiel w podwójnej przewadze), 3:1 Baranyk (43:13 Iviczicz, Voznik), 3:2 Bomastek (57:01 Kubat, Salonen), 4:2 Kacirz (58:18 Różański, Zapała w przewadze). Wojas Podhale: Zborowski - Sroka, Sulka; Różański, Zapała, Kacirz - Dutka, Iviczicz; Baranyk, Voznik, Batkiewicz - Łabuz, Petrina; Gruszka, Dziubiński, Malasiński - Galant, Priechodsky; Ziętara, Bryniczka, Iskrzycki. TKH: Plaskiewicz - Dąbkowski, K. Piotrowski; Bomastek, Mravec, Dołęga - Kubat, Cychowski; Minge, Salonen, Paakkarinen - Koseda, Burzil; Jastrzębski, Dzięgiel, Marmurowicz - Wiśniewski, Porębski; Wieczorek, Koszarek, Chrzanowski. Sędziował Grzegorz Porzycki z Oświęcimia. Kary 16 oraz 52 min.