- Przez ostatnie dwa lata nie robiłem nic ciekawego. Nudziło mi się, więc postanowiłem wrócić do boksu - cytuje rozmowę Gołoty z jednym z amerykańskich wortali bokserskich "Przegląd Sportowy". - Wiem, jak walczy Byrd, mam plan, jak go pokonać i wierzę, że mi się to uda. Trenuję ciężko: sparingi, skakanka, walka z cieniem, worek. Oprócz tego gram w koszykówkę i tenisa. Będzie dobrze - ocenił swoje szanse Gołota. Polski bokser wrócił również do swoich wcześniejszych pojedynków. - Walka z Tysonem była dziwna. Sędzia uczulał, żeby walczyć fair, a gdy od razu w pierwszej rundzie Tyson uderzył mnie głową i rozbił oko to sędzia nie zareagował. Widział to i nic nie powiedział. Nic nie zrobił również mój narożnik. A gdy w wadze ciężkiej masz rozwalone oko w pierwszej rundzie to walczysz, ale nie masz prawa wytrwać do końca. - Najbardziej niesamowity był chyba mój pojedynek z Samsonem Pouhą. To miała być dla mnie bardzo łatwa walka, a zamieniła się w koszmar. Dołożył mi, ale na szczęście wygrałem. Ale najtrudniej walczyło mi się z Bowem. Strasznie dostał, a ciągle chciał walczyć. Nie poddawał się i to mnie zaskoczyło. - Każda porażka w ringu boli. Jesteś chory, czujesz ból i doskwiera psychika. Każda porażka to najgorszy moment w karierze. A najlepszy? Wierzę, że jeszcze przede mną. Walka z Byrdem jest moją ostatnią szansą. Jeśli przegram, to będzie koniec. Nigdy nie będę miał kolejnej szansy, będę za stary. - zakończył Gołota.