- Tor był dość twardawy, zmieniał się, ważne że udało nam się do niego dopasować. Cieszę się, że wszystko idzie w dobrym kierunku - ocenił Tomasz Gollob. - Chcę obronić tytuł mistrza świata, ale rywale też mają takie aspiracje. Postaram się zdobywać w każdym turnieju jak najwięcej punktów. Gratuluję Nickiemu zwycięstwa, w końcu to mój kolega z klubu - powiedział polski mistrz świata chwilę po tym, jak Pedersen przyblokował go przy bandzie w wielkim finale. - Ciągle jestem głodny sukcesów. Dlatego bardzo się cieszę z tego zwycięstwa. W pierwszych biegach nie pojechałem najlepiej, wydawało mi się, że nie może być gorzej. Przy nowych tłumikach najważniejsze jest, by podjąć dobre decyzje w trakcie zawodów, właściwie reagować na to, co dzieje się na torze. My takie dobre wybory podjęliśmy - powiedział Nicki Pedersen. Finałowy pojedynek Golloba z Pedersenem nie był jedynym, w którym iskrzyło między tymi znakomitymi zawodnikami. Już w rundzie zasadniczej Duńczyk w pewnym momencie wyprzedził Polaka, który niemal położył się na rywalu i upadł na tor. Angielski arbiter Craig Ackroyd słusznie wykluczył Golloba z powtórki. - Jeśli chodzi o wyścig, w którym Tomasz Gollob został wykluczony, uważam, że sędzia podjął słuszną decyzję. Na odprawie arbiter powtarzał nam, że nie będzie podejmował pochopnych decyzji, że będzie oglądał powtórki tak długo, aż będzie pewien werdyktu. Tak też zrobił w tej sytuacji - dodał Duńczyk. Trzecie miejsce zajął Emil Sajfutdinow. - To był ciężki dzień i cieszę się, że znalazłem się na podium. Wiadomo, że ubiegły rok nie był dla mnie udany, odniosłem dwie poważne kontuzje. Warunki na torze zmieniały się i ja też musiałem zmieniać motocykle. Jestem bardzo zadowolony z tak udanego początku sezonu - powiedział Rosjanin. O ogromnym pechu może mówić Janusz Kołodziej, który debiutuje w tym sezonie jako stały uczestnik cyklu GP. W ostatnim starcie potrzebował zaledwie jednego punktu, by zakwalifikować się do półfinału. Dwudziesty wyścig układał się po myśli polskich zawodników - Hampel prowadził, a Kołodziej jechał tuż zanim. Na trzecim okrążeniu Kołodziej nie opanował motocykla i miał groźnie wyglądający upadek. Kibice zamarli, ale po chwili żużlowiec Unii Leszno wstał o własnych siłach. Z powtórki został jednak wykluczony i tym samym zamknął sobie drogę do najlepszej ósemki. - W każdym biegu starałem się jechać na 100 procent, ale w ostatnim wyścigu przeliczyłem się. Szkoda tego biegu; te dwa punkty wystarczyły, by awansować do półfinału. Teraz jestem trochę mądrzejszy, ale z drugiej strony nigdy też nie kalkuluję. Nie jestem do końca zadowolony, bo nie znalazłem się ani w finale, ani w półfinale. Nie ma się co załamywać, jedziemy dalej. Na pewno jeszcze trzeba popracować przy nowych tłumikach. Już po drugim biegu musiałem zmienić motocykl, bo ten pierwszy przestał praktycznie jechać - powiedział Kołodziej.