"Kiedy warunki na torze były znakomite, zdobył w pierwszych trzech biegach tylko cztery punkty! Później zaczął padać deszcz, a on startował z pierwszego pola najbliżej krawężnika. Dzięki temu dojeżdżał do mety pierwszy, jednak szybkość nie miała wtedy kluczowego znaczenia. Wygrał, bo miał sporo szczęścia" - zaznacza Duńczyk. Jednak jego zdaniem nasz najlepszy żużlowiec będzie w gronie faworytów sobotniego wyścigu o GP Europy. "Zawody odbywają się przecież na torze w Polsce i będą go dopingować tysiące kibiców" - podkreśla Pedersen.