- Zawsze zaczynamy bardzo nerwowo i tak też było w dzisiejszym spotkaniu. Potem narzuciliśmy własny styl gry i dzięki temu wygraliśmy 3:1 - podkreślił Gołaś. - Jaki był, Pana zdaniem, decydujący moment w tym spotkaniu, który przyczynił się do zwycięstwa? - Uważam, że drugi set był decydujący, gdybyśmy go przegrali, to ciężko byłoby nam się podnieść. W drugiej partii zagraliśmy znacznie lepiej, z głową. W inauguracyjnym secie staraliśmy się wszystko na siłę skończyć - zagrywkę, atak. A w drugim widać było, że "ręka była zwalniana", kiwnięcia, "plasy" i wszystko dobrze funkcjonowało. Kibice martwią się o Pana zdrowie. Jak na dzień dzisiejszy wygląda sytuacja? - Miałem w poniedziałek badanie USG, które wykazało, że jest to bardzo groźna kontuzja. Dla pewności zrobiłem jeszcze dwa dodatkowe badania. Okazało się, że nie ma mocnego naderwania mięśnia brzucha i zacząłem już powoli trenować. - Czy to znaczy, że pojedzie Pan do Argentyny? - Mam nadzieję, że tak. Robert Kopeć, Rafał Dybiński; Katowice