Tego samego zdania są oczywiście piłkarze "Kolejorza". Czy zamiast emocjonującego spotkania czeka kibiców rozczarowanie z wronieckim lasem w tle? Głowacki podkreśla: - My po prostu lubimy czuć atmosferę piłkarskiego święta. Mniej ważny jest fakt, czy publika nam sprzyja czy wręcz przeciwnie. Z tego powodu w tym sezonie lepiej gra nam się na wyjazdach, niż "u nas" w Sosnowcu. W tym sezonie jedyne punkty, które straciła Wisła, przepadły właśnie w Sosnowcu. Krakowianie na "własnym" stadionie nie potrafili pokonać Polonii Bytom. Warto zwrócić także uwagę, że dwa najlepsze spotkania w tym sezonie wiślacy rozegrali na wyjazdach. Najpierw w Lubinie, gdy 4:1 ograli miejscowe Zagłębie, a potem już, zupełnie niedawno, we Wrocławiu. Tam pokonali Śląsk 3:1. O podobnej regule mogą mówić piłkarze Lecha. W trzech meczach rozegranych we Wronkach zdobyli 4 punkty. W sześciu spotkaniach wyjazdowych sięgnęli po 10 oczek. Różnica niewielka, ale jednak przemawiająca na korzyść spotkań wyjazdowych. "Kolejorz" potrafił wygrać w Kielcach, przy niesprzyjającej publice 5:0, by tydzień później we Wronkach polec z Polonią Warszawa 2:4. Oby fakt, że mecz będzie toczył się we Wronkach, nie popsuł piłkarskiego święta. Pozostaje liczyć, że wreszcie zobaczymy w tym sezonie spotkanie, które rozgrzeje do czerwoności wszystkich obserwatorów naszej Ekstraklasy.