W czwartkowych meczach eliminacji LE Ruch przegrał z Austrią Wiedeń 1-3 (1-2), Wisła z Karabachem Agdam 0-1 (0-0), a Jagiellonia Białystok z Arisem Saloniki 1-2 (1-2). Wszystkie polskie zespoły grały u siebie. - Jest naprawdę źle, w czwartek pokazano nam miejsce w szeregu. Niestety, cały czas przeceniamy nasze możliwości. Przykro to mówić, ale wielu polskich piłkarzy jest przepłacanych. Ich umiejętności nie są adekwatne do zarobków - powiedział Radosław Gilewicz. Były piłkarz m.in. Ruchu Chorzów, VfB Stuttgart, Austrii Wiedeń i Tirolu Innsbruck przyznał, że trudno znaleźć usprawiedliwienie dla tak słabej postawy polskich zespołów na arenie międzynarodowej. - Niektórzy narzekają na to, że w Polsce nie ruszyły jeszcze rozgrywki ligowe. To prawda, ale przecież w wielu innych krajach, np. w Grecji, jest podobnie. Nie możemy szukać takich wymówek - podkreślił dziesięciokrotny reprezentant Polski. Gilewicz zwrócił również uwagę na istotną różnicę między niektórymi polskimi klubami i jego byłą drużyną Austrią Wiedeń. - W Polsce zawodnik, który za kilka miesięcy zamierza odejść z klubu, jest często odsyłany "za karę" do rezerw lub Młodej Ekstraklasy. W ten sposób niszczy się go jako piłkarza. W Austrii Wiedeń postępują zupełnie inaczej. Wkrótce z tego zespołu odejdzie za darmo Aleksandar Dragovic (utalentowany obrońca reprezentacji Austrii serbskiego pochodzenia ). W klubie nikt się na niego nie obraża. Przeciwnie, działacze i trenerzy wychodzą z założenia, że dopóki Dragovic będzie ich zawodnikiem, powinien pomóc klubowi dobrą grą. Dzięki temu drużyna może np. awansować do kolejnej rundy UEFA i zarobić większe pieniądze - podkreślił Gilewicz. Największą sensację sprawiła w czwartek Wisła, która nie sprostała w Krakowie rywalowi z Azerbejdżanu. Wynik mógł być jeszcze gorszy, ale w końcówce spotkania piłkarze Karabachu nie wykorzystali wielu dogodnych okazji. Trener Wisły Henryk Kasperczak wystawił w tym meczu kilku nowych zawodników. - Moim zdaniem rozgrywki UEFA nie są odpowiednim miejscem na eksperymenty. Temu służą sparingi i towarzyskie turnieje. Jeśli ktoś nie wystawia wszystkich najlepszych graczy, to znaczy, że lekceważy rywala. Niestety, nie stać nas na takie postępowanie. Polskie drużyny nie są solidnymi średniakami europejskimi, które mogą pozwolić sobie na wystawianie kilku rezerwowych graczy w pierwszym składzie - uważa Gilewicz. Jak wyglądają szanse drużyn przed rewanżami zaplanowanymi na 5 sierpnia? - Mimo wszystko mam nadzieję, że Wisła odrobi jednobramkową stratę i awansuje do kolejnej rundy. Po cichu liczę również na Jagiellonię Białystok. Przy maksymalnej koncentracji i wykorzystaniu słabości rywali można pokusić się w Salonikach o niespodziankę, choć będzie to niezwykle trudne - zakończył Gilewicz.