Dobry początek to połowa sukcesu - z takim założeniem na mecz z Czechami wyszli piłkarze Ghany. Ten bardzo ofensywny start zaowocował golem już w 2. minucie, kiedy Stephen Appiah świetnym podaniem z lewego skrzydła znalazł w polu karnym Asamoah Gyana, który płaskim strzałem posłał piłkę obok słupka bramki strzeżonej przez Petra Cecha. Ghana przystępowała do spotkania z Czechami z zerowym dorobkiem punktowym. Porażka z silnymi Włochami nie odebrała im jednak wiary we własne umiejętności i w meczu z kolejnym silnym rywalem bardzo odważnie zaatakowali. Mylił się jednak ten, kto sądził, że po strzeleniu bramki "Czarne Gwiazdy" cofną się na własną połowę i zamurują dostęp do własnej bramki. Michael Essien (wybrany najlepszym piłkarzem meczu) i Stephen Appiah doskonale dyrygowali grą całej drużyny, która raz po raz dochodziła do groźnych sytuacji strzeleckich. Niesieni dopingiem kibiców Czesi grali w pierwszej połowie dobrze, ale tylko do linii pola karnego. Akcje Tomasa Rosickiego czy Pavla Nedveda kończyły się albo niedokładnymi podaniami, albo próby ich strzałów były blokowane przez ofiarnie grających obrońców Ghany. Zdecydowanie poniżej oczekiwać spisywał się Vratislav Lokvenc, Po przerwie z założeniem odrobienia strat ruszyli do ataku Czesi. W 46. minucie piłka po strzale głową Nedveda nawet wpadła do bramki, ale pomocnik Juventusu był na minimalnym spalonym. Zaangażowanie większych sił Czechów w ofensywę otworzyło przed piłkarzami z Ghany okazję do szybkich wyjść z kontratakiem. W 52. minucie bramkarz Richard Kingston zauważył niepilnowanego na środku boiska strzelca bramki Gyana i obsłużył go celnym podaniem. Napastnik włoskiej Modeny popędził ile miał sił w nogach w kierunku czeskiej bramki i z około 20 metrów oddał potężny strzał. Petr Cech udowodnił, że nie przypadkowo broni barw Chelsea Londyn i w znakomitym stylu wybił piłkę na rzut rożny. Kolejny szybki atak "Czarnych Gwiazd" przyniósł im rzut karny. Metthew Amoah wychodząc sam na sam z Cechem został zdaniem arbitra lekko trącony przez Tomasa Ujfalusiego i sędzia z Argentyny Horacio Elizondo najpierw wskazał na "wapno", a następnie pokazał czerwoną kartkę czeskiemu obrońcy. Do wykonania jedenastki podszedł Gyan, ale ku uciesze czeskich kibiców trafił w słupek. Osłabieni brakiem jednego zawodnika Czesi wciąż próbowali odrobić stratę jednej bramki, ale coraz groźniejsze kontrataki Ghany sprawiały, że podopieczni Karela Bruecknera musieli również wiele uwagi poświęcać defensywie. Między 65., a 75. minutą Petr Cech trzykrotnie ratował swój zespół przed utratą drugiej bramki, broniąc strzały Amoah, Muntariego oraz Essiena. Na 10 minut przed końcem kolejne dwie sytuacje sam na sam z czeskim bramkarzem zmarnował Gyan. Jednak w 81. minucie strzelec bramki z pierwszych minut spotkania na spółkę z Muntarim ośmieszyli czeską defensywę, a ten ostatni mając wiele czasu w polu karnym dokładnie przymierzył i Cech musiał drugi raz tego popołudnia sięgać do siatki piłkę. Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze Ghany wznieśli ręce w geście radości, a na twarzach czeskich kibiców pojawiły się łzy. Ghana zdobyła tym samym pierwsze, historyczne punkty w mistrzostwach świata. Debiutanci z Afryki mają jeszcze realne szanse na awans do 1/8 finału. W ostatnim meczu fazy grupowej "Czarne Gwiazdy" zmierzą się z USA, a Czesi o wyjście z grupy będą walczyli z Włochami. Andrzej Łukaszewicz, Kolonia Zobacz wyniki i tabelę grupy E Zobacz galerię z meczu Czechy - Ghana mundial2006.blog.interia.pl