Kibice cenili sobie okazję do zdobycia nie tylko autografów, ale przede wszystkim do rozmów "w cztery oczy" ze swoimi pupilami. Z tej możliwości korzystali także starsi olimpijczycy, którzy często pytali młodych, "jak tam faktycznie było w Pekinie?". Pytano m.in. złotą wioślarską czwórkę podwójną o to, czy ... rozpoczęła już przygotowania do igrzysk w Londynie, w 2012 roku. - Jeszcze o tym nie myślimy, zwłaszcza że nie spotkaliśmy się jeszcze z naszym trenerem Aleksandrem Wojciechowskim. Nie wiemy, jakie ma plany. W każdym bądź razie my deklarujemy chęć kontynuowania owocnie układającej się współpracy - powiedział trzykrotny mistrz świata, 33-letni Adam Korol (AZS AWFiS Gdańsk), pseudonim "Król". Młodszy od niego o pięć lat Michał Jeliński (AZS AWF Gorzów Wlkp.) wspomniał, że nigdy nie przypuszczał, by podziwiany przez niego na początku kariery Kajetan Broniewski będzie jego szefem w wiosce olimpijskiej, a on wywalczy złoty medal igrzysk. - Jak sam doświadczyłem, nawet mało prawdopodobne, mało realne marzenia mogą się spełnić - przyznał. Nadmienił, że nie zawsze wiek ma w sporcie znaczenie. - Zależy to oczywiście od dyscypliny, ale znam wioślarzy po czterdziestce, którzy zdobyli medale mistrzostw świata, a nawet i olimpijskie. Nie patrzmy zatem na wiek, a na chęci, no i żeby zdrowie było. Co jakiś czas dało się słyszeć pytanie: - Gdzie jest Majewski? Widziałeś Majewskiego? Niestety, zabrakło na pikniku mistrza olimpijskiego, który w tym czasie pchał kulę w Stuttgarcie. I to tak, że ... wygrał konkurs, pokonując aż czterech Amerykanów. W Tomasza Majewskiego próbował wcielić się medalista mistrzostw świata (z 1982 r.) oraz Europy (1983) w boksie Grzegorz Skrzecz, który zagrał w czterech filmach wyreżyserowanych przez Olafa Lubaszenkę ("Sztos", "Chłopaki nie płaczą", "Poranek kojota" i "E=mc2"). Jednak młodzi kibice nie dali się nabrać. - Co pan teraz robi? - Jestem na pikniku. - Ale nie o taką dosłowność chodzi. Co pan dziś robi? - Nie wiem jeszcze, co będę robił po pikniku. - Ale słowo dziś, to taka przenośnia. - Czyli chodzi o to, co teraz robię w życiu, czym się zajmuję zawodowo? - droczył się Grzegorz Skrzecz, ujawniając, że jest szefem ochrony kasyn ZPR. - Musiał pan interweniować? - Niestety tak, i to wiele razy, ale zostałem do tego zmuszony. Wierny jestem zasadzie - nigdy nie zaczynam pierwszy. - Pokonał ktoś pana? - Jeszcze się taki nie narodził..." - A co z polskim boksem, sportem? - Nie ma sukcesów na miarę naszych możliwości i talentów, bo w boksie są niewłaściwi ludzie, tak jak w sporcie, z małymi wyjątkami.