Za kadencji Leo Beenhakkera Gancarczyk zagrał tylko raz, a było to trzy lata temu w debiucie holenderskiego selekcjonera - 0:2 w Odense z Danią. "Nie widzę różnicy między moją obecną postawą w Lechu Poznań i wcześniejszą w Metaliście Charków. Z tego wniosek, że może za długo grałem na Ukrainie, bo tam nie byłem dostrzegany" - ocenił Gancarczyk. "W Polsce łatwiej się pokazać, także dlatego, że mecze są transmitowane, więc szkoleniowiec może mnie regularnie oglądać. Na Ukrainie nie ma nawet skrótów ze spotkań ligowych, więc trzeba byłoby wybrać się tam i mnie obejrzeć. Ale wiem, że nikt ze sztabu nie jeździł" - dodał. Obrońca Lecha zdaje sobie sprawę, że ma niewiele czasu na przekonanie do siebie Beenhakkera. "Przyjechałem na zgrupowanie pełen nadziei, a jeżeli dostanę szansę, to pokażę, iż zasługuję na kolejne powołania. Dotychczas w kadrze byłem, dosłownie byłem, a nie grałem. Bardzo chciałbym wystąpić od pierwszego gwizdka przeciwko Irlandii Płn. Oczywiście, że za Jackiem Krzynówkiem przemawia doświadczenie, ale przecież możemy się dogadać i wspólnie zająć lewą stronę" - podkreślił Gancarczyk. Reprezentant kraju odniósł się również do wspólnych przygotowań Polski i Ukrainy do organizacji mistrzostw Europy w 2012 roku. "Pod względem stadionów Ukraina nas wyprzedza, lecz jeśli chodzi o infrastrukturę - lotniska, drogi, hotele, to sytuacja wygląda tam źle. Nie ma autostrad, a ukraińskie drogi są kiepskie. Lotniska znajdują się w opłakanym stanie. Mam porównanie, bowiem na mecze podróżowaliśmy i autokarami, i samolotami. Jedyne pocieszenie, że da się przyzwyczaić" - zakończył Gancarczyk. Kadra Leo Beenhakkera w Muehlheim przygotowuje się do meczów eliminacji mistrzostw świata. W sobotę Polska zagra w Chorzowie z Irlandią Płn., a w środę w Mariborze ze Słowenią. Z Muehlheim - Radosław Gielo