- Na pewno podłamała nas ta bramka samobójcza z początku meczu, ale z drugiej strony, mieliśmy jeszcze 87 minut żeby powalczyć o remis czy nawet o zwycięstwo. Szkoda, bo w drugiej połowie wyszliśmy na boisko dobrze zmotywowani, graliśmy dość agresywnie. Mieliśmy swoje okazje i mogliśmy strzelić kontaktowego gola na 2:1, a wtedy nie wiadomo, jakby się to skończyło. Ale to Lech zdobył trzecią bramkę i to był koniec naszej gry - opowiada Gajtkowski. - Dziwne, żebyśmy nie mieli dosyć tego meczu. Przegrywaliśmy kilkoma bramkami, nie mieliśmy żadnych szans, żeby to odrobić. Wiedzieliśmy, że teraz już nic nam nie pomoże, więc zabrakło sił i chęci do dalszej walki - zakończył snajper kieleckiego beniaminka.