Było to ich 15. spotkanie, a po raz dziesiąty lepsi okazali się Amerykanie (na twardej nawierzchni 7-4). W tym sezonie deble te rywalizowały ze sobą po raz piąty - Polacy wygrali w Miami i Barcelonie, a ponieśli porażki w Madrycie, wielkoszlemowym US Open i teraz w Pekinie. Już na otwarcie meczu Matkowski stracił swój serwis; chwilę później Polacy przegrywali 0:2, zanim swoje podanie utrzymać zdołał Fyrstenberg w trzecim gemie. Jednak w czterech następnych dominowali Amerykanie, którym udało się jeszcze po jednym razie przełamać serwisy obydwu rywali i rozstrzygnęli losy pierwszej partii wynikiem 6:1, po 22 minutach gry. Drugi set był za to wyrównany, w dodatku po siódmym gemie polscy tenisiści nieoczekiwanie objęli prowadzenie, wygrywając przy serwisie Boba Bryana. Chwilę później odskoczyli na 5:3 i wydawało się, że wyrównają stan meczu. Jednak nie udało im się utrzymać przewagi jednego breaka i po przegranym podaniu Matkowskiego zrobiło się 5:6. W tym momencie na ponad godzinę grę przerwało oberwanie chmury. Po wznowieniu spotkania Polacy doprowadzili do tie-breaka. W decydującej rozgrywce żaden z debli nie uzyskał większej przewagi. Od stanu 5:5 amerykańscy bracia zdobyli dwa ostatnie punkty i zakończyli trwający 73 minuty finał przy pierwszym meczbolu. "Obserwowałem ten mecz tylko w internecie, bo dołączę do Mariusza i Marcina dopiero za dwa tygodnie, podczas startów w halowych turniejach w Europie. Trudno mi więc mówić o szczegółach. Na pewno budujące jest to, że po łatwo przegranym pierwszym secie 1:6, chłopcy się nie poddali i w drugim grali jak równy z równym. Na pewno szkoda, że nie zamknęli seta z 5:3, bo w super tie-breaku byliby dzięki temu faworytami, bo to oni byliby na wznoszącej. Nie wiadomo też, jaki wpływ na rywali miałaby przerwa spowodowana przez deszcz" - powiedział PAP kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa Radosław Szymanik, który przez większość sezonu towarzyszy deblistom jako trener. "Dzisiaj i wczoraj, w półfinale, widać było, że Mariusz i Marcin mieli kłopoty z serwisem, a procent pierwszego podania w pierwszych setach tych meczów mieli poniżej 40 procent. Jednak nie niepokoiłbym się tym zbytnio, bo to normalne, kiedy się wychodzi z hali na korty otwarte. Tu jest inna przestrzeń, otoczenie, no i dochodzi wiatr i choćby drobny deszczyk, w którym pewnie przez jakiś czas dziś grali. Ważne jest, że mimo tego rozregulowania wczoraj wygrali z parą numer dwa, a dziś toczyli wyrównany pojedynek z najlepszym deblem świata" - dodał Szymanik, który będzie ze swoimi podopiecznymi w Wiedniu, Walencji i paryskiej hali Bercy. Fyrstenberg i Matkowski byli w Pekinie rozstawieni z czwórką. Osiągnęli drugi w ciągu dwóch tygodni finał - w ubiegłą niedzielę również ponieśli porażkę w meczu o tytuł w hali w Kuala Lumpur (z pulą nagród 947 750 dolarów). Teraz ze stolicy Chin udadzą się do Szanghaju, gdzie w niedzielę rozpoczął się turniej ATP Masters 1000 (z pulą nagród 3,24 mln dolarów). Jako para numer sześć w pierwszej rundzie mają wolny los, a w 1/8 finału ich rywalami będą Hiszpanie Nicolas Almagro i David Marrero lub reprezentanci Chin Mao-Xin Gong i Zhe Li, startujący z "dziką kartą". W ćwierćfinale Polacy mogą trafić na Kanadyjczyka Daniela Nestora i Serba Nenada Zimonjica (nr 2.), których w sobotę wyeliminowali w półfinale w Pekinie. Wynik finału gry podwójnej: Bob Bryan, Mike Bryan (USA, 1) - Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski (Polska, 4) 6:1, 7:6 (7-5). W tym sezonie deble te trafiły na siebie już po raz piąty, a Amerykanie poprawili bilans tegorocznych zmagań na 3-2, a na twardej nawierzchni na 2-1. Polacy okazali się lepsi w Miami i Barcelonie, a ponieśli porażki w Madrycie, wielkoszlemowym US Open i w Pekinie. Ze dotychczasowych 15 spotkań, aż jedenaście odbyło się na twardych kortach i w tym przypadku rezultat jest korzystny dla Amerykanów 7-4.