W ostatnim meczu Ekstraklasy Korona - Zagłębie Marcin Szulc przegapił dwa ewidentne rzuty karne dla "Miedziowych" i zamiast wygranej zespołu Franza mieliśmy remis 3:3. Remis, który i tak nie ocalił trenera Korony - Marka Motyki. - Czy nazwisko Marcin Szulc podnosi mi ciśnienie? Nic podobnego! Do pomyłek sędziowskich zdążyłem się już przyzwyczaić. Wyliczyłem ostatnio, że gdyby nie one Zagłębie byłoby siódme, a nie trzynaste w tabeli - powiedział nam Franz Smuda. Ma z pewnością na myśli wyjazdowe spotkanie z Lechią Gdańsk, w którym Lukjanovs jedynego gola dla gospodarzy strzelił ręką i to po faulu na obrońcy Michale Łabędzkim. We Wrocławiu podczas spotkania ze Śląskiem przy stanie 0:0 Adam Kajzer nie podyktował rzutu karnego dla "Miedziowych" i mecz skończył się porażką 0:2. W Sosnowcu w spotkaniu z Cracovią Paweł Gil nie podyktował rzutu karnego po zagraniu ręką w "szesnastce" piłkarza "Pasów" i zamiast trzech punktów dla Zagłębia był ich podział. Z tych wszystkich pomyłek sędziowskich spokojnie by się zebrało sześć "oczek" dla lubinian. Stare porzekadło mówi jednak, że suma szczęśliwych i pechowych decyzji sędziów zawsze równa się zeru. Należy się spodziewać, że w następnych kolejkach fortuna będzie sprzyjać drużynie z Lubińsko-Głogowskiego Zagłębia Miedziowego.