Niedawno MKOl stwierdził, że rozważa możliwość udziału rosyjskich i białoruskich sportowców w igrzyskach, ale pod neutralną flagą. Wywołało to wielkie oburzenie, szczególnie na Ukrainie. Swój zdecydowany sprzeciw wyrazili m.in. prezydent Wołodymyr Zełenski czy minister sportu Wadym Hutcajt. We wtorek radykalnie zdanie w tej kwestii zmieniła Anne Hidalgo, mer Paryża, która pierwotnie była za dopuszczeniem sportowców z obu krajów do igrzysk, ale potem powiedziała, że jest to niemożliwe "dopóki na Ukrainie trwa wojna". Natomiast w środę ręce w tej kwestii umyli Olivier Veran, rzecznik prasowy francuskiego rządu, i Tony Estanguet, przewodniczący komitetu organizacyjnego IO w Paryżu, którzy stwierdzili, że decyzja w tej sprawie leży tylko w gestii MKOl-u. IO Paryż 2024. Francuski rząd i komitet organizacyjny w sprawie Rosjan Veran przyznał, że "musi zostać ona podjęta do lata". "Żadne stanowisko nie zostało jeszcze formalnie uzgodnione z MKOl-em" - dodał. Jednakże nie wykluczył także zakazu startu, powołując się na "niezłomne życzenie Francji, aby wszelkie możliwe sankcje zostały w pełni i całkowicie zastosowane". Po agresji rosyjskiej na Ukrainie większość dyscyplin sportowych zastosowała sankcje zabraniające występów Rosjanom i Białorusinom. "Ostateczna decyzja, czy rosyjska delegacja zostanie dopuszczona do udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, należy do MKOl-u" - powiedział Estanguet.