W sobotnich kwalifikacjach do Grand Prix Brazylii Valtteri Bottas zajął pierwsze miejsce. Fin był na najlepszej drodze, żeby zwyciężyć na Interlagos. Musiał jedynie obronić się przed atakami Sebastiana Vettela z Ferrari. Niemiec zdołał jednak wyprzedzić rywala i ostatecznie wygrał wyścig. Natomiast Bottas dojechał do mety na drugim miejscu. Patrząc na suche wyniki, to nie był zły dzień w jego wykonaniu. Jeśli jednak doda się do tego fakt, że jego kolega z zespołu Lewis Hamilton, który startował z alei serwisowej z powodu wypadku podczas kwalifikacji, zakończył rywalizację na czwartej pozycji, to już tak różowo nie jest. Nowy mistrz świata niemal co każde okrążenie wykręcał lepsze czasy od Bottasa. Na słowa krytyki wobec drugiego kierowcy odpowiedział szef Mercedesa Toto Wolff. - Lewis przez cały sezon spisywał się fenomenalnie. Valtteri z wyścigu na wyścig radził sobie coraz lepiej, ale wciąż musi znaleźć w sobie "instynkt zabójcy". Nie zapominajmy jednak o tym, że wyprzedzenie Ferrari nie jest łatwym zdaniem. Kiedy pod koniec podkręcili silniki, to między bolidami nie było żadnej różnicy. Więc nie oczekujcie łatwych manewrów wyprzedzania - powiedział Wolff. - Valtteri przejechał solidny wyścig. Przegrał na starcie i to zdecydowało. Próbowaliśmy jeszcze "podciąć" Vettela wcześniejszym zjazdem do boksu. To był trochę desperacki ruch, bo Bottas nie potrafił zmniejszyć straty, ale musieliśmy spróbować. Niestety trochę zabrakło - dodał szef Mercedesa. Za niecałe dwa tygodnie Fin będzie miał ostatnią okazję w tym sezonie, by udowodnić krytykom, że nie bez powodu znalazł się w Mercedesie. Jeśli Bottas wygrałby Grand Prix Abu Zabi, a Vettel znalazłby się na miejscu dziewiątym lub gorszym, wówczas wyprzedziłby Niemca w klasyfikacji mistrzostw i zajął drugą pozycję. Obecnie jego strata do kierowcy Ferrari wynosi 22 punkty. Już wcześniej mistrzostwo zapewnił sobie Lewis Hamilton. DM