Już od pewnego czasu w Formule 1 istnieją limity komponentów, z jakich mogą korzystać kierowcy podczas sezonu. Obecnie zawodnicy mają do dyspozycji cztery silniki, ale w roku 2018 czeka ich jeszcze większe oszczędzanie. Trzy jednostki napędowe muszą wytrzymać na 21 wyścigów. Natomiast liczba układów MGU-K oraz elektroniki sterującej zostanie ograniczona do dwóch. Te zmiany nie przypadły do gustu Lewisowi Hamiltonowi. Brytyjczyk w Brazylii skorzystał z nowego silnika, dzięki czemu mógł niemal przez cały wyścig wykorzystywać jego pełną moc. Szczególnie że do końca sezonu został tylko jeden wyścig. Za rok taka sytuacja może być niemożliwa, gdyż jednostka napędowa powinna wytrzymać przynajmniej siedem startów. - Fajnie było atakować przez cały czas. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, bo normalnie muszę oszczędzać. Często zmniejszam moc silnika i staram się nadrobić czas w inny sposób. Pewnie spowodowane jest to tym, co się wydarzyło w zeszłym roku w Malezji. Wówczas przesadziłem i silnik nie wytrzymał. W następnym roku w ogóle nie będzie okazji, żeby dać wszystko z jednostki napędowej. Zmniejszenie limitu to głupi pomysł. W F1 brakuje szybkości - grzmiał Hamilton. - Jeśli spojrzysz na tempo liderów, to widzisz, że oszczędzają silnik - powiedział. - Myślę, że to nie jest ekscytujące dla kibiców. Kiedy nie pada, albo nie musisz przejmować się limitami, albo kiedy Max Verstappen atakuje z końca stawki, wtedy jest ciekawie. Ograniczanie liczby silników nie zrobi nic dobrego dla jakości widowiska. To nie jest dobry kierunek - dodał Brytyjczyk. Obecny sezon zakończy się 26 listopada, kiedy to zostanie rozegrane Grand Prix Abu Zabi. W następnym roku kierowcy wrócą na tor 25 marca, a rywalizacja tradycyjnie rozpocznie się w Australii. DM