Naszą jedyną bronią były dobre ataki ze środka, którymi popisywali się Papke i Prus. W tym okresie gry bardzo nieszczelny był polski blok, przez który Jugosłowianie zdobywali kolejne punkty. Na drugą przerwę techniczną polscy siatkarze schodzili przegrywając 13:16. Po przerwie fantastycznie zagrał Piotr Gruszka, który zdobył trzy punkty z rzędu doprowadzając do remisu (16:16). As serwisowy Marcina Prusa wyprowadził Polaków na pierwsze prowadzenie w meczu. Trener rywali natychmiast poprosił o czas, po którym Prus ponownie znakomicie zaserwował, zdobywając osiemnasty punkt. Na trybunach Spodka zapanowało istne szaleństwo! Jednak podobnie jak w poprzednich spotkaniach w polskiej drużynie nastał kryzys. Jugosłowianie zdobyli po naszych błędach 7 punktów i przy stanie 23:19 trener Bosek wziął czas. Przy stanie 23:20 na boisko wszedł Rafał Musielak i stanął na zagrywce. Mocnym uderzeniem odrzucił rywali od siatki, których atak Polacy wybronili, a Papke skończył mocnym zbiciem zdobywając 22 punkt. Iskierkę nadziei natychmiast rozwiali rywale, zdobywając 25 punkt i wygrywając pierwszego seta. Początek drugiego seta to znów prowadzenie rywali 2:0. Ale od czego w naszym zespole jest Papke, który najpierw o mało nie wbił atakiem rywala w boisko, a następnie znakomicie serwował doprowadzając do remisu 4:4. Na pierwszą przerwę techniczną Polacy schodzili przegrywając 5:8. Po wznowieniu gry Piotr Gruszka zdobył siódmy punkt dla Polaków, ale natychmiast skutecznym atakiem odpowiedzieli rywale. Błąd w zagrywce Jugosłowian i dobry blok Stancelewskiego i było 9:9. Rywale ponownie odskoczyli na dwa punkty 11:13, ale przypomniał o sobie Paweł Papke, który bardzo mocnym atakiem doprowadził do remisu 13:13. Następnie Dawid Murek zepsuł serwis, ale natychmiast się zrehabilitował potężnie atakując z drugiej linii. Przy stanie 15:15 ponownie niesamowity w tym meczu Papke zaatakował z lewego skrzydła tak mocno, że piłka odbita od rywala poleciała daleko w trybuny. Prowadzenie 16:15 i druga przerwa techniczna. Po wznowieniu gry Polacy kontynuowali dobrą grę i przy stanie 17:15 trener Jugosłowian poprosił o czas. Przerwa pomogła rywalom i doprowadzili do remisu po 18. Przy stanie 19:19 as serwisowy rywali i punkt zdobyty blokiem wyprowadził ich na prowadzenie 21:19. Po czterech akcjach było 23:21 dla Plavich. Jeszcze punkt atakiem zdobył Prygiel i to wszystko na co było stać Polaków w tym secie. Dwa kolejne punkty rywali i 2:0 w setach. Pierwsze minuty trzeciego seta, to wymiana punkt za punkt do stanu 5:5, większość punktów to efekt błędów szczególnie w zagrywce. Kiedy na zagrywce stanął Marcin Prus wyprowadził dwoma "bombami" Polaków na prowadzenie 7:5. I ponownie rozluźnienie w polskiej ekipie wykorzystują mistrzowie olimpijscy, którzy schodzili na pierwszą przerwę techniczną wygrywając 8:7. Po wznowieniu gry Gruszka doprowadził do remisu, ale chwilę później było już 11:8, bo trzech skutecznych blokach Plavich. Polacy nie podnieśli się po tych straconych punktach i popełniali kolejne, można powiedzieć głupie błędy (15:9). Musielak zdobył dziesiąty punkt, ale na drugą przerwę techniczną rywale schodzili prowadząc 16:10. Po wznowieniu, Polacy wciąż nie rezygnowali ze zniwelowania straty, jednak Jugosłowianie pilnowali wyniku wykorzystując proste błędy naszych zawodników (14:23). W tym momencie nastąpił zryw Polaków, którzy zdobyli trzy punkty rzędu (17:23). Autowy blok Polaków i piłka meczowa. As serwisowy rywali pozbawił złudzeń polskich kibiców i siatkarzy. Samą ambicją i chęciami nie można wygrywać spotkań ani tym bardziej turniejów. Składy Jugosławia: Jokanovic, Boskan, Geric, Vujevic, Miljkovic, Vusurovic oraz Skoric (libero). Polska: Stelmach, Gruszka, Murek, Prus, Stancelewski, Papke oraz Wójcik (libero), Musielak, Prygiel, Gołaś.