Kliknij tutaj, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Trentino BetClick - Jastrzębski Węgiel Godzinę przed rozpoczęciem spotkania hala PalaOnda w malowniczym Bolzano zaczęła się wypełniać kibicami. Jako pierwsi na rozgrzewkę wyszli siatkarze Jastrzębskiego Węgla, których przywitały brawa włoskich fanów. Kilka minut później, przy ogłuszającym tumulcie, pojawili się gracze Trentino. Zdecydowanym faworytem półfinału byli gospodarze Final Four. "Chcemy zatrzymać mistrzowską koronę i udowodnić na boisku, że jesteśmy najlepsi" - mówił przed pojedynkiem as atutowy i kapitan Trentino Matej Kazijski. Dla jastrzębian już sam awans do Final Four jest sukcesem, ale jak zapewniał szkoleniowiec Lorenzo Bernardi, on i jego zawodnicy nie przyjechali do Bolzano statystować. "Postaramy się wykorzystać każdą szansę" - podkreślił były znakomity siatkarz. Otuchy swoim ulubieńcom starała się dodawać kilkudziesięcioosobowa grupka kibiców Jastrzębskiego Węgla. Fanom z Polski ciężko było jednak przekrzyczeć włoskich tifosi. Trentino to w opinii wielu fachowców zespół bez słabych punktów. Szczególne niebezpieczeństwo groziło zwłaszcza ze strony Kazijskiego i Kubańczyka Osmany Juantoreny. Zatrzymać tych dwóch zawodników, a także piekielnie mocno atakującego Czecha Jan Stokra, to był główny cel Grzegorza Łomacza i jego kolegów. W podstawowym składzie Jastrzębskiego Węgla wybiegli: Łomacz, Lukas Divis, Łukasz Polański, Bartosz Gawryszewski, Benjamin Hardy, Mitja Gasparini i na libero Paweł Rusek. Rozpoczęło się znakomicie. Gasparini popisał się asem serwisowym. Po chwili polski zespół prowadził 3:1, kiedy zagrywki Polańskiego nie przyjął Andrea Bari. Problemy zaczęły się kiedy w polu zagrywki pojawił się Stokr. Czech posyłał potężne bomby na stronę jastrzębian i o dobrym przyjęciu nie było mowy. Divis i Hardy zmuszeni byli dostarczyć piłkę rywalom. Kontry wykorzystywał głównie atakujący w różnych kierunkach Juantorena. Pierwsza przerwa techniczna odbyła się przy prowadzeniu gospodarzy 8:5. Jastrzębianie mieli sporo pretensji do sędziów, kiedy nie odgwizdali piłki rzuconej przez Junatorenę, a także kiedy nie zauważyli, że piłka otarła się o blok po ataku Divisa. Wicemistrzowie Polski zaczęli popełniać błędy (ataki w aut Divisa i Gaspariniego), a na dodatek trudno było im się przebić przez blok Trentino. Obrońcy tytułu prowadzili 15:9, 20:12. Trener Bernardi wykorzystał przysługujące mu dwie przerwy. Obraz gry nie uległ jednak zmianie. Trentino dominowało na parkiecie. Pierwszą piłkę setową podopieczni Radostina Stojczewa mieli po ataku Juantoreny (24:16). Seta zakończył Divis, posyłając piłkę w aut z lewego skrzydła. I w tym przypadku jastrzębianie mocno protestowali. Sędziowie decyzji jednak nie zmienili. Pierwszy punkt w drugim secie zdobył Hardy sprytną kiwką tuż za blok. Szybko jednak zrobiło się 1:4 m.in. bez bloku zaatakował Emanuele Birarelli, a z krótkiej pomylił się Polański. Jastrzębianom trudno było znaleźć receptę na dobrą grę Trentino. Gracze Stojczewa wykorzystywali najmniejszy błąd polskiej drużyny. Rozgrywający Raphael grał szybko i kombinacyjnie, często gubiąc blok Jastrzębskiego Węgla. Wicemistrzowie Polski starali się jak mogli. Zniwelowali czteropunktową przewagę rywala, a po kontrataku wykorzystanym przez Divisa na tablicy wyników był remis 10:10. Trener Bernardi ekspresyjnie wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego i został za to ukarany żółtą kartką, a Trentino przyznano punkt (12:11). Wreszcie doczekaliśmy się wyrównanej gry. Na dobre akcje Trentino, Jastrzębski Węgiel odpowiadał tym samym. Łomacz wykorzystywał dobre przyjęcie, a Hardy, Divis, Gasparini i Gawryszewski nie zawodzili. Po ładnej kontrze w wykonaniu polskiego zespołu (dobry atak z krótkiej Gawryszewskiego) był remis 21:21. Wtedy o przerwę poprosił Stojczew. Kolejna akcja padła jednak łupem jastrzębian, a punkt zdobył Gasparini. W następnej akcji pomylił się Stokr (23:21). Dwa punkty przewagi szybko jednak zostały roztrwonione (zablokowany Gasparini). Jako pierwsi setbola mieli jastrzębianie po skutecznym ataku Hardy'ego. Do remisu 24:24 doprowadził Juantorena. Trentino przechyliło szalę zwycięstwa na swoją korzyść w tej partii dzięki blokowi. Najpierw zatrzymany został Hardy, a chwilę później Gasparini i było po secie. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przekonali się, że można nawiązać walkę z utytułowanym rywalem. Od początku trzeciego seta ruszyli z impetem i szybko objęli prowadzenie 4:1. Niestety, nie na długo. Gasparini nie przebił się przez potrójny blok (4:4). Następny atak również mu nie wyszedł i trener Bernardi posadził Słoweńca na ławce. Zastąpił go Igir Yudin. Australijczyk dobrze wprowadził się do gry. Głównie dzięki jego postawie jastrzębianie ponownie "odskoczyli" na kilka punktów (11:8). Wtedy dały o sobie znać gwiazdy Trentino Kazijski i Juntorena (13:13). Druga przerwa techniczna odbyła się przy prowadzeniu polskiej ekipy 16:15. Podobnie jak w drugim secie, zanosiło się na ciekawą i emocjonującą końcówkę również w partii trzeciej. Przy stanie 20:20 dwa błędy popełni Gasparini. Najpierw zaatakował w aut, a później w antenkę. Dwa punkty przewagi w tej fazie seta to dla takiej drużyny jak Trentino wystarczająca zaliczka. Mecz zakończył potężnym atakiem z krótkiej Riad. W wielkim finale w niedzielę zagra zatem Trentino z Zenitem Kazań, a Jastrzębski Węgiel będzie walczył z Dynamem Moskwa o 3. miejsce. Robert Kopeć, korespondencja z Bolzano Trentino BetClic - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:16, 27:25, 25:22) Trentino: Kazijski, Birarelli, Juantorena, Raphael, Stokr, Riad, Bari (libero) oraz Della Lunga, Sala, Sokołow, Colaci. Trener: Radostin Stojczew. Jastrzębski Węgiel: Divis, Łomacz, Polański, Gawryszewski, Hardy, Gasparini, Rusek (libero) oraz Pawliński, Pająk, Yudin. Trener: Lorenzo Bernardi.