W finale Kubot, który przed rokiem osiągnął tę samą fazę w Belgradzie, przegrał w ciągu 61 minut z najwyżej rozstawionym Hiszpanem Juanem Carlosem Ferrero 6:1, 6:0. Polak rozpoczął mecz nieco stremowany i grał dość nerwowo, a przede wszystkim zawodził go pierwszy serwis. W wyniku problemów z podaniem już na otwarcie pozwolił się przełamać rywalowi i to do zera, ale chwilę później bez straty punktu odrobił stratę. Wydawało się, że w tym momencie Kubot opanował sytuację, bo coraz częściej udawało mu się utrzymać dłuższe wymiany z głębi kortu, a nawet je wygrywać. Jednak zdecydowanie lepiej układała mu się gra po returnie. Przy własnym serwisie najczęściej od razu pozwalał przejmować inicjatywę bardziej utytułowanemu Hiszpanowi. Skutkiem takiego rozwoju wydarzeń były trzy kolejne "breaki" na koncie Ferrero. Przy drugim na 4:1 przełamał serwis Polaka, który prowadził 40:15, po czym przegrał cztery kolejne piłki. Natomiast w siódmym gemie Hiszpan wykorzystał pierwszego z dwóch setboli i zakończył partię wynikiem 6:1, po 30 minutach gry. W tym okresie gry Kubot odnotował jednego asa i trzy podwójne błędy, ale skuteczność pierwszego podania miał na poziomie zaledwie 50 procent, co uniemożliwiało mu wypady do siatki zaraz po serwisie. W sumie zdobył tylko 12 punktów, przegrywając 29. Na początku drugiej partii obraz gry się nie zmienił, a wciąż największym problemem był pierwszy serwis Polaka, ale i brak wiary w możliwość odwrócenia losów meczu. Wykorzystał to Ferrero, który coraz pewniej czuł się na korcie i wykazał się niesamowitą precyzją, nawet w trudnych wymianach. W sumie tenisista z Lubina nie wygrał w niedzielę ani razu własnego podania, a w drugim secie dwukrotnie oddał je przeciwnikowi nie zdobywając w gemach nawet jednego punktu. Hiszpan wykorzystał drugiego meczbola, po 61 minutach gry. Kluczem do sukcesu Ferrero była niewielka liczba niewymuszonych błędów i uciążliwe skróty, po których na ogół skutecznie mijał biegnącego do siatki rywala. Łukasz miał fatalną skuteczność pierwszego serwisu na poziomie zaledwie 44 procent, a w całym meczu zdobył 24 punkty, przy 56 po stronie Hiszpana. Wykorzystał jedną z dwóch szans na przełamanie podania przeciwnika, a obronił tylko trzy z dziesięciu "break pointów". "Przepraszam was wszystkich za swoja grę i za to, że ten finał tak wyglądał. Wyszło zmęczenie, bo w ostatnich dniach grałem dość dużo meczów. Mam nadzieję, że mimo to zostaniecie na trybunach, żeby mnie wspierać w finale debla" - powiedział zaraz po meczu Polak, który w wyniku opadów deszczu w piątek rozegrał mecz drugiej rundy i ćwierćfinał singla oraz pojedynek w 1/4 finału debla. Po regulaminowej przerwie na odpoczynek Kubot ponownie wyjdzie na kort, razem z Austriakiem Oliverem Marachem, a w finale rywalami debla numer jeden będą Pablo Cuevas z Urugwaju i Hiszpan Marcel Granollers (nr 2.). W singlu w Costa do Sauipe polski tenisista zarobił 39 780 dolarów i 150 punktów do rankingu ATP World Tour, co pozwoli mu w poniedziałek poprawić najwyższą lokatę w dotychczasowej karierze, jaką osiągnął w tym tygodniu - 56. Powinien awansować do czołowej 50-tki. Pierwszy w karierze finał w cyklu ATP Tour w singlu Kubot osiągnął w kwietniu ubiegłego roku, również na ziemnych kortach, ale w Belgradzie. Wówczas przegrał decydujący pojedynek z Serbem Novakiem Djokovicem. Wynik finału gry pojedynczej: Juan Carlos Ferrero (Hiszpania, 1) - Łukasz Kubot (Polska) 6:1, 6:0