Po rozpoczęciu sezonu w piątkowe popołudnie rozpoczyna się exodus z miasta. Samochody, do granic rozsądku zapakowane sprzętem, wyjeżdżają nad wodę. Szkółki windsurfingowe, zarówno te nad jeziorami, jak również u wybrzeży Bałtyku, przeżywają prawdziwe oblężenie. Chętnych z roku na rok jest coraz więcej. Nasi rodacy rokrocznie decydują się spędzać urlopy w kultowych miejscach windsurfingowych, takich jak hiszpańska Fuertaventura czy grecka wyspa Rodos. Niedawno na południu Chorwacji powstała polska szkółka pod patronatem naszego reprezentanta z igrzysk olimpijskich w Atlancie, Mirosława Małka. Polskie wybrzeże ma najpiękniejsze plaże nad całym Morzem Bałtyckim. Niestety cierpimy na niedostateczną liczbę marin żeglarskich. Na szczęście, z której strony nie patrzeć, do windsurfingu nie są konieczne piękne porty, ale plaże. A takich jest niemało. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że sport jest jedną z najskuteczniejszych metod propagandowych. To dzięki sportowi świat może dowiedzieć się, że w takim miejscu jak Polska w ogóle możliwe jest trenowanie żeglarstwa. Niemal na każdych regatach zaliczanych do klasyfikacji Pucharu Świata, Europy i wielu innych, o Polakach po prostu jest głośno. Dzieje się tak również za sprawą deskarzy. Zaczynając od klasy olimpijskiej, jaką jest Mistral, możemy pochwalić się sporymi osiągnięciami. Czołowym zawodnikiem jest Przemysław Miarczyński. Podczas igrzysk olimpijskich w Sydney uplasował się na ósmym miejscu. Rok później ponownie zadziwił wszystkich wynikami. Zdobył wicemistrzostwo świata i Europy. Regularnie też odnosi sukcesy podczas regat Pucharu Świata w Mistralu. Nie obca jest mu także Formuła Windsurfing. W niej bowiem co jakiś czas startuje zaznaczając swoją obecność na czołowych lokatach. Na zakończonych 6 lipca na wyspie Sylt zawodach zaliczanych do punktacji Pucharu Europy zajął dziewiąte miejsce. Tylko nieznacznie ustąpił Michałowi Polanowskiemu, który w rywalizacji juniorów sięgnął przed rokiem po tytuł mistrza świata. Na Sylcie zwyciężył Steve Allen. Australijczyk, który mieszka w... Polsce. W ubiegłym sezonie został najwyżej sklasyfikowany w EuroCupie, triumfował także w mistrzostwach świata w Formule Windsurfing IFCA. Nic dodać nic ująć. Może tylko to, że jest mężem mistrzyni Europy w Mistralu z 1995 r., Agaty Pokorowskiej. Pokorowska przegrała rywalizację o igrzyska w Atlancie z naszą najbardziej utytułowaną zawodniczką, Dorotą Staszewską, która wydaje się być etatową mistrzynią świata. Seryjnie wygrywa wszystko, co się da. Pojawiają się co prawda zarzuty, że w kategorii kobiet nie ma tak ostrej konkurencji jak u mężczyzn. Jednak fakt pozostaje faktem, a coraz częściej zaglądające do Formuły Windsurfing zawodniczki zrzeszone w PWA (Professional Windsurfers Association) regularnie odprawiane są z kwitkiem, oglądając plecy Polki. Oprócz Doroty mamy jeszcze kilka jasnych punktów kobiecego deskarstwa regatowego. Najjaśniej świeci gwiazda Zofii Klepackiej. Ta 17-letnia mistrzyni świata juniorek bez kompleksów stawia czoła starszym zawodniczkom, takim choćby, jak nasza olimpijka z Sydney, Anna Gałecka, czy Anna Graczyk. Zosia została wyróżniona przez Prezydenta RP, Aleksandra Kwaśniewskiego, tytułem Nadziei Olimpijskiej. Najmocniejszym punktem naszej męskiej ekipy jest Wojciech Brzozowski. Od dwóch lat zajmuje trzecie miejsce mistrzostw świata. Wcześniej do swojego dorobku dopisał tytuły mistrza świata i Europy. W tym gronie trudno pominąć takie nazwiska, jak mistrz świata młodzieżowców sprzed dwóch lat, Aleksander Grynis. W czołówkach regat regularnie pojawiają się Paweł Hlavaty i Jarosław Miarczyński - brat naszego olimpijczyka. Mając tak silną grupę zawodniczą, świetne warunki geograficzne i niestety trochę gorsze klimatyczne, Polska stała się bardzo atrakcyjnym miejscem do rozgrywania regat najwyższej rangi. W sierpniu w Gdyni odbywa się Puchar Świata klas olimpijskiech, równolegle w Łebie - podczas Windsurfing Era Cup 2003 - ścigać się będą najlepsi deskarze w Pucharze Świata PWA, a do Międzyzdrojów w lipcu (9-13 lipca 2003 r.) zjedzie elita specjalistów od Formuły Windsurfing. Zatem dzieje się dużo. Czy nasz kraj może stać się konkurencyjny dla Hawajów, Rodos, czy Australii? Trudno powiedzieć, ale nie da się oprzeć wrażeniu, że windsurfing faktycznie bije rekordy popularności.