Po pierwszym dniu rywalizacji był remis, ale w niedzielę najpierw Agnieszka Radwańska przegrała 3:6, 4:6 z Marią-Jose Martinez-Sanchez, a później Marta Domachowska 3:6, 2:6 z Carlą Suarez-Navarro. Domachowska wyszła na kort w trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się drużyna po nieoczekiwanej porażce Radwańskiej, najwyżej - na ósmym miejscu w świecie - notowanej spośród grających w Sopocie. - W przeciwieństwie do Polki byłam zrelaksowana. Miałam świadomość, że nawet jeśli nie wygram, to będziemy mieć jeszcze szansę na końcowe zwycięstwo w deblu. Mogłam grać +swój+ tenis i spokojnie czekać na rozwój meczu. Ona nie mogła przegrać i widać było, że jest usztywniona, więc skorzystałam z tego - powiedziała Suarez-Navarro, która od stanu 0:1 zdobyła pięć kolejnych gemów. Dopiero przy stanie 1:5 Domachowska znalazła właściwy rytm gry i udało jej się odrobić stratę dwóch gemów. Nie zdołała jednak dogonić Suarez-Navarro, która rozstrzygnęła losy partii przy pierwszym setbolu. W drugim secie Hiszpanka przyspieszyła tempo wymian i rzadko psuła piłki. Chwilami całkowicie narzucała swój styl gry i wygrała pewnie. - W sumie to czy wychodzę do gry przy 2:1, czy też 1:2, nie powinno mieć znaczenia. Nie można przecież liczyć ciągle na to, że Agnieszka będzie wygrywać wszystkie mecze. Ja też powinnam mieć jakiś wkład, choćby w postaci jednego punktu. Niestety nie wyszło - powiedziała Domachowska. - Myślę, że Hiszpanka grała dzisiaj naprawdę bardzo dobrze i nie robiła za dużo błędów. Taktyka przed meczem była taka, żeby grać jak najwięcej na jej forhend, bo zdecydowanie bekhend jest jej najsilniejszą bronią. Niestety okazało się, że ten forhend też nie był słaby, a moje próby znalezienia innych rozwiązań nie przyniosły skutków. Na pewno rywalka była w komfortowej sytuacji, ale wygrała, bo grała lepiej ode mnie - dodała. Na koniec spotkania rozegrano pojedynek deblowy, w którym Klaudia Jans i Alicja Rosolska przegrały 2:6, 4:6 z Arantxą Parrą-Santonją i Nurią Llagosterą-Vives. - Może zabrakło doświadczenia w grze w Grupie Światowej, może zabrakło Uli Radwańskiej, która leczy kontuzję kręgosłupa, a może po prostu formy. Agnieszka przez ostatnie dwa tygodnie była na antybiotykach i jeszcze tutaj przyjechała przeziębiona. Marta wciąż nie może ustabilizować formy. Nie był to najlepszy moment dla nas, ale terminów Fed Cupu nie można dowolnie przesuwać - powiedział kapitan reprezentacji Polski Tomasz Wiktorowski. Jego hiszpański odpowiednik Miguel Margets-Labato zadedykował zwycięstwo w Sopocie Juanowi Antonio Samaranchowi, zmarłemu niedawno byłemu przewodniczącemu Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. "Nie spodziewałem się, że wygramy 4:1. To, co się dzisiaj zdarzyło było czymś, czego nie oczekiwaliśmy. Grało się o wiele ciężej, niż wskazywałby na to wynik, ale moje zawodniczki wykonały kawał dobrej roboty. Od 17 lat pracuję z dziewczynami, choć w roku to około osiem tygodni, ale sprawia mi to wielką przyjemność" - powiedział Margets-Labato. Wyniki: Polska - Hiszpania 1:4 sobota - gra pojedyncza Agnieszka Radwańska - Carla Suarez-Navarro 6:3, 6:1 Marta Domachowska - Maria-Jose Martinez-Sanchez 6:7 (4-7), 2:6 niedziela - gra pojedyncza Agnieszka Radwańska - Maria-Jose Martinez-Sanchez 3:6, 4:6 Marta Domachowska - Carla Suarez-Navarro 3:6, 2:6 niedziela - gra podwójna Klaudia Jans, Alicja Rosolska - Arantxa Parra-Santonja, Nuria Llagostera-Vives 2:6, 4:6