Liga Mistrzów: Statystyki najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie - Kliknij! Spotkanie Manchesteru United z Barceloną na Wembley miało być starciem zespołu najdoskonalszych futbolowych rzemieślników z ekipą złożoną z największych piłkarskich indywidualności. Koszulki Barcy zakłada przecież trzech najlepszych według FIFA piłkarzy świata - Leo Messi, Xavi i Andres Iniesta - każdy mały wzrostem, ale piłkarskim geniuszem przerastający większość rywali o głowę. Z kolei symbolami Manchesteru stali się na przestrzeni lat Wayne Rooney - boiskowy rozrabiaka, który jednak za "Czerwonego Diabła" na koszulce dałby się pokroić - i Ryan Giggs najbardziej lojalny żołnierz Sir Alexa Fergusona, pod którego dowództwem toczył sobotniej nocy już czwartą wojnę o Puchar Mistrzów. Tym razem wielkim atutem Manchesteru był fakt, że lepiej niż rywale znał pole decydującej o zdobyciu trofeum bitwy. Już na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego na Wembley rozbrzmiewały śpiewy kibiców Manchesteru, którzy zagrzewali swój zespół do boju. Szalone tempo "Diabłów" Niesieni dopingiem fanów zawodnicy Fergusona od pierwszych minut rzucili się na piłkarzy Barcelony. Narzucili rywalom szaleńcze tempo i już po dziesięciu minutach mogli prowadzić. Szarżę Wayne'a Rooneya powstrzymał jednak doskonałym wyjściem z bramki Victor Valdes. Wcześniej defensywę zespołu Pepa Guardioli próbował rozedrzeć Javier Hernandez, ale Meksykanin raz po raz był łapany w pułapki ofsajdowe. Po kwadransie właściwy rytm zaczęła odzyskiwać Barcelona. Z każdą sekundą przesuwała się coraz bliżej bramki Manchesteru, aż w 16. minucie mogła zadać "Diabłom" cios. Dani Alves wstrzelił piłkę w pole karne, ale dogodnej sytuacji nie potrafił wykorzystać Pedro. Potem sygnały ostrzegawcze dawał rywalom David Villa, który dwukrotnie groźnie strzelał z dystansu, a raz po jego strzale Edwin van der Sar obronił z najwyższym trudem. Po niespełna pół godzinie gry Barcelona pokazała to, z czego jest najbardziej znana. Po serii podań w środku pola Xavi zagrał do nieobstawionego przed polem karnym Pedro, a ten nie dał szans na skuteczną interwencję bramkarzowi Manchesteru. Wydawało się, że kolejne gole dla Barcy są kwestią czasu, ale podopieczni Sir Aleksa Fergusona nie zamierzali odpuszczać. W 34. minucie przeprowadzili błyskawiczny kontratak, który zakończył mierzonym strzałem Rooney. Po chwili sektory fanów Manchesteru eksplodowały radością. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Triumf wielkiej Barcelony Drugą połowę rozpoczęły ataki Barcelony. Fani zgromadzeni na trybunach New Wembley wstrzymali oddech w 53. minucie. Właśnie wtedy Dani Alves wpadł w pole karne z prawej strony i strzelił na bramkę, ale piłka wylądowała w rękach van der Sara. Chwilę później Holender był już jednak bezradny. Jego koledzy z linii obrony zostawili trochę miejsca przed bramką i natychmiast wykorzystał to Messi. Argentyńczyk w swoim stylu uderzył lewą nogą w długi róg bramki i "Duma Katalonii" znowu prowadziła! Manchester nie sprawiał wrażenia zespołu, który wierzy w to, że może doprowadzić do wyrównania. A jeśli nawet, to strzępy nadziei odebrał mu strzał Davida Villi z 70. minuty. Skrzydłowy Barcelony dostał znakomite podanie od Sergio Busquetsa i mierzonym strzałem pokonał van der Sara po raz trzeci. Po zdobyciu trzeciego gola drużyna Guardioli mądrze rozgrywała piłkę, a Manchester już do końca nie zdołał poważnie jej zagrozić. Piłkarze Fergusona najgroźniej nacierali w 80. minucie, kiedy w pole karne Barcy wpadł Giggs i zmusił do zagrania ręką Daniego Alvesa. Walijczyk domagał się po chwili rzutu karnego, ale arbiter zignorował jego protesty. Po dokładnie 93 minutach gry węgierski sędzia Viktor Kassai odgwizdał koniec meczu. Puchar Mistrzów w 2011 roku pojedzie do Barcelony! Dla Katalończyków to już czwarty taki sukces w historii. Ostatnio "Blaugrana" triumfowała w sezonie 2008/2009, kiedy w decydującym starciu pokonała w Rzymie na Stadio Olimpico... Manchester United. Powiedzieli po meczu finałowym Ligi Mistrzów: Josep Guardiola, trener Barcelony: "Rozegraliśmy wspaniałe spotkanie, przez cały czas kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Mieliśmy dużo czasu, żeby jak najlepiej przygotować się do tego wielkiego meczu. Więcej niż w 2009 roku, gdy poprzednim razem sięgnęliśmy po triumf w Lidze Mistrzów. Manchester United pokazał, że zasłużył na występ w finale". David Villa, zdobywca jednego z goli dla Barcelony: "To jest jak piękny sen. Ciężko zapracowaliśmy na końcowy sukces. Osiągnęliśmy go na stadionie Wembley, gdzie trudno o większe piłkarskie szczęście. Po moim golu na 3-1 mogliśmy grać już spokojniej. Dedykuję zwycięstwo wszystkim w mojej rodzinie, szczególnie moim siostrzenicom". Finał LM: FC Barcelona - Manchester United. Zobacz zapis relacji LIVE - Kliknij! Sprawdź statystyki meczu finałowego - Kliknij! FC Barcelona - Manchester United 3-1 (1-1) Bramki: 1-0 Pedro (28.) 1-1 Wayne Rooney (34.) 2-1 Leo Messi (54.) 3-1 David Villa (70.) Barcelona: Victor Valdes - Dani Alves (88. Carles Puyol), Gerard Pique, Javier Mascherano, Eric Abidal - Xavi, Sergio Busquets, Andres Iniesta - David Villa (86. Seydou Keita), Leo Messi, Pedro Rodriguez (93. Ibrahim Afellay). Manchester Utd: Edwin van der Sar - Fabio da Silva (69. Nani), Rio Ferdinand, Nemanja Vidić, Patrice Evra - Antonio Valencia, Michael Carrick (77. Paul Scholes), Ryan Giggs, Park Ji-Sung - Wayne Rooney, Javier Hernandez. Żółte kartki: Victor Valdes, Dani Alves oraz Michael Carrick, Antonio Valencia Widzów: 87 000 Sędzia: Viktor Kassai (Węgry)