Już pierwszy sezon Guardioli w roli szkoleniowca Katalończyków przyniósł niesamowite osiągnięcie. Barcelona zdobyła sześć trofeów, czyli wszystkie możliwe do zdobycia. Niedzielne bezdyskusyjne zwycięstwo nad Santos FC 4-0 w finale klubowych mistrzostw świata na nowo otworzyło tę dyskusję. "Zespół Pepa Guardioli jest chyba najlepszy w historii piłki nożnej. Niesamowity jest sposób gry tej drużyny, wymiany piłki, ale również obrony. To jest wspaniałe" - powiedział Sandro Rosell, prezes FC Barcelona, na oficjalnej stronie hiszpańskiego klubu. Dziennik "Marca" przypomniał inne wielkie drużyny, które w przeszłości tworzyły historię futbolu. W latach 40. XX wieku w Argentynie niepodzielnie rządziło River Plate Buenos Aires. Nieśmiertelną sławę zyskał przede wszystkim ofensywny kwintet: Juan Carlos Munoz, Jose Manuel Moreno, Adolfo Pedernera, Angel Labruna i Felix Loustau. Ci piłkarze przeszli do legendy wywalczając dwa tytuły mistrzowskie i zyskując przydomek "Maszyna", choć zagrali ze sobą tylko 18 meczów. Tam swoją wielką karierę zaczynał też Alfredo di Stefano. Puskas w Honvedzie i Realu Od 1950 do 1956 wszystko na arenie krajowej zdobył Honved Budapeszt, w którym grali najlepsi węgierscy piłkarze. Jego główny wkład w historię futbolu to specjalny system gry, dzięki któremu reprezentacja Węgier pokonała Anglię na Wembley 6-3, co było pierwszą porażką kadry Albionu na własnej ziemi. Rewolucja 1956 roku spowodowała rozpad wielkiej drużyny, a Sandor Kocsis, Ferencz Puskas i Zoltan Czibor nigdy już nie wrócili na Węgry. Puskas nie trafił jednak źle. Wylądował w Realu Madryt, gdzie spotkał di Stefano, Raymonda Kopę, Jose Santamarię i innych wielkich. Taki skład musiał odnosić sukcesy. Honved nie brał udziału w Pucharze Europy, który powstał w 1956, a jego pięć pierwszych edycji wygrali właśnie "Królewscy". Ta wspaniała passa odbija się do dzisiaj, bo z dziewięcioma triumfami Real jest rekordzistą tych rozgrywek. Sukcesorem tej drużyny została Benfica Lizbona. Portugalczycy wywalczyli dwa kolejne Puchary Europy (1961 i 62). Największą gwiazdą tego zespołu był Eusebio, ale nie można zapomnieć o Colunie, Torresie, Simoesie, Gracy i Jose Augusto. Urodzony w Mozambiku Eusebio grał nie tylko na chwałę Benfiki, ale i reprezentacji Portugalii, z którą wywalczył trzecie miejsce na świecie w 1966 roku. Wielką ekipą lat 60. był też Santos FC. Piłkarze z Brazylii zdobyli wtedy aż sześć mistrzostw swojego kraju, dwa Puchary Wyzwolicieli i dwa Puchary Interkontynentalne. Największą gwiazdą tej ekipy był Edson Arantes do Nascimento. Pelemu pomagali Mengalvio, Zito, Dorval, Coutinho czy Pepe, którzy prezentowali na murawie czystą fantazję i niesamowitą efektywność. Europa rządzi Potem przyszedł czas na Holendrów. Ajax Amsterdam wprowadził futbol totalny, gdzie wszyscy piłkarze atakowali, ale i wszyscy bronili. To przyniosło im wiele sukcesów. Na arenie europejskiej Johan Cruyff i spółka trzy razy z rzędu zdobyli Puchar Europy (1971-73), a swoją hegemonię potwierdzili Pucharem Interkontynentalnym. Identycznym wyczynem może pochwalić się Bayern Monachium. Bawarczycy, dowodzeni na boisku przez Franza Beckenbauera, byli nie do zatrzymania w Europie w latach 1974-76, a w tym ostatnim roku okazali się też najlepsi na świecie. U nich dominowało przygotowanie fizyczne, rygor i dyscyplina taktyczna. Potem nastąpiła era Livepool FC. Ekipa prowadzona przez Boba Paisleya, asystenta legendarnego Billa Shankly'ego, potrafiła zdominować europejską piłkę na przełomie lat 70. i 80. Seryjnie zdobywała mistrzostwa Anglii i cztery razy wygrała Puchar Europy. Głównymi postaciami w tym zespole, który charakteryzował się częstą wymianą piłki, byli Kenny Dalglish, obecny menedżer "The Reds" i Kevin Keegan. Kolejną wielką ekipą grającą też bardzo ładną piłkę był AC Milan trenera Arriga Sacchiego. Stworzona przez niego drużyna z Franco Baresim i holenderskim trio: Frankiem Rijkaardem, Ruudem Gullitem oraz Marco van Bastenem przez dwa lata (1989, 90) na arenie międzynarodowej wygrywała wszystko i nikt nie był w stanie jej zatrzymać. Wreszcie "dzieci Fergsuona", zespół stworzony przez menedżera Manchesteru United, w którym błyszczeli David Beckham, Paul Scholes czy Ryan Giggs. W 1999 roku wywalczył potrójną koronę, w finale Ligi Mistrzów pokonując Bayern Monachium 2-1 po niesamowitym finiszu i golach w końcówce Ole Gunnara Solskjaera i Teddy'ego Sheringhama. A Sir Alex już 25 lat zasiada na ławce "Czerwonych Diabłów". Uczeń Cruyffa I na koniec Barcelona Pepa Guardioli. W ciągu 3,5 roku pracy na 16 możliwych trofeów Katalończycy nie wygrali tylko trzech. Tego przed nimi nie dokonał nikt! Gra pozycyjna zaimportowana z "Dream Teamu" Cruyffa, w którym przecież Guardiola występował, została jeszcze przez tego ostatniego udoskonalona. Obecny szkoleniowiec Katalończyków ma prawdziwą maszynkę do wygrywania. Jego piłkarze są nie tylko świetni w ataku, niezależnie czy trener gra z trzema napastnikami, czy tylko z jednym (Messim), który też często przebywa w strefie środkowej, jak to było w meczu z Santosem, ale przede wszystkim dzięki świetnie zorganizowanej grze defensywnej, rzadko pozwalają zagrozić bramce Victora Valdesa. To prawdziwy totalny futbol.