74-letni Barić, który w zakończonych jesienią 2007 eliminacjach MŚ pracował z reprezentacją Albanii, środowy mecz towarzyski w Wiedniu współgospodarzy Euro-2008 z Niemcami (0:3) oglądał z trybuny prasowej. Po jego zakończeniu chętnie dzielił się z dziennikarzami swoimi spostrzeżeniami. PAP: Podobał się panu mecz dwóch uczestników Euro-2008? Otto Barić: Interesujący, ale bez fajerwerków. Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którym jednak zabrakło skuteczności. W drugiej Niemcy byli lepsi, co udowodnili zdobywając trzy gole, jednak niczego wielkiego nie pokazali. Od nich można wymagać więcej. - Czy na podstawie spotkań towarzyskich można ocenić realną siłę drużyn przygotowujących się do ME? - Absolutnie nie. Te mecze nie są miarodajne. Trenerzy nie zawsze rzucają do boju wszystkich najlepszych piłkarzy, eksperymentują. Wyniki nie zawsze odzwierciedlają aktualne możliwości zespołów. Może Niemcy są teoretycznie lepsi od Austriaków o trzy bramki, ale czy "moja" Chorwacja jest słabsza od Holandii tyle, by przegrać 0:3? Wątpię. Zresztą, gdyby Austriacy wytrzymali w narzuconym przez siebie tempie jeszcze kilkanaście minut, może zdobyli bramkę, to myślę, że by nie przegrali. Ale czy ktoś powiedziałby wtedy, że są lepszą drużyną niż Niemcy...? - Polacy potrafili jednak ograć wysoko notowanych Czechów 2:0... - Gratuluję, ale co z tego? Ten wynik nie zmieni notowań obu drużyn przed Euro-2008. W czerwcu wszyscy przystąpią do rywalizacji z tego samego pułapu - od zera. Liczyć się będzie dyspozycja tylko w ciągu trzech tygodni trwania turnieju. - Co pan może powiedzieć o polskiej drużynie? - Jest coraz lepsza. Leo Beenhakker to doświadczony trener, taki sprytny lis, który jest świetnym psychologiem, motywatorem i obserwatorem. Zna się na piłce i tyle. Ale od tej wiedzy do sukcesów jeszcze daleka droga. Ja w każdym razie życzę mu i polskiej reprezentacji wszystkiego dobrego. - Kto pana zdaniem ma największe szanse na sukces w ME? - Faworytów można wskazać kilku, a drużyn jest tylko 16, więc szansa, że się trafi jest dość spora. Ale tak poważnie... Ani Niemcy, ani tym bardziej Polska czy Austria nie zasługują na to miano. Chorwacja też nie, choć moich rodaków stać na wiele. Może nawet na wszystko, niestety trudno przewidzieć czy w dobrym, czy w złym rozumieniu. Ja stawiałbym raczej na kogoś z grupy Hiszpania, Portugalia, Francja i Włochy. Rozmawiał w Wiedniu: Paweł Puchalski