Starcia pierwszego dnia potwierdziły, że czeka nas bardzo zacięty turniej. Teoretycznie najsłabsza Estonia minutę przed końcem drugiej tercji przegrywała z najmocniejszym kadrowo Kazachstanem tylko 1-2, a faworyci przypieczętowali zwycięstwo dopiero w ostatnich minutach. Nasz zespół dwukrotnie obejmował prowadzenie w pierwszej tercji meczu z Litwą, ale gdyby nie świetna dyspozycja Rafała Radziszewskiego w bramce, zwłaszcza w drugiej tercji, Litwini wcale nie musieli przegrać. Ukraińcy strzelili pierwszego gola Brytyjczykom w 12. minucie grając pięciu na trzech, ale "Wyspiarze" nie mieli zamiaru się poddawać i zaskoczyli gospodarzy wysoką formą. W drugiej tercji David Clarke wyprowadził ich na prowadzenie (3-2) i chociaż Ukraińcy wyrównali, to na początku trzeciej części Colin Shields po bardzo ładnej akcji strzelił na 4-3. Prawie 6,5 tysięcy fanów oczekiwało na szybkie wyrównanie, a tymczasem to "Wyspiarze" groźniej atakowali. Byli zdecydowanie bliżej strzelenia kolejnego gola i 7 minut przed końcem podwyższyli na 5-3. - Game over - przekonywał mnie siedzący obok Ukrainiec, a kolorowa grupa brytyjskich kibiców szalała z radości. Gospodarze coraz mocniej tłamsili "Wyspiarzy" w ich tercji, ale ci nie pękali. Kanadyjski trener Dave Lewis poprosił o czas niespełna 3 minuty przed końcem, ale rywale długo dobrze się bronili uniemożliwiając mu wycofanie bramkarza. Szósty ofensywny hokeista pojawił się na lodzie dopiero 95 sekund przed końcem. Brytyjczycy nie dopuszczali rywali do czystych sytuacji strzeleckich i po chwili pod dachem Pałacu Sportu niosło się głośne "God Save the Queen". Mirosław Ząbkiewicz, Kijów Wyniki 1. dnia Estonia - Kazachstan 1-5 (0-2, 1-1, 0-2) Polska - Litwa 5-1 (2-1, 2-0, 1-0) Ukraina - Wielka Brytania 3-5 (1-0, 2-3, 0-2)