Mówią o nich drwale i brutale. W sobotę jednak tak scharakteryzować można było bardziej Lechię a nie kielczan. Głównie z powodu brutalnego faulu Vytautasa Andruskieviciusa na Arturze Lenartowskim. Po wejściu podeszwą w goleń kielczanina, mogło być nawet złamanie nogi! Sędzia Musiał na szczęście się nie wahał i brutala odesłał do szatni. W czym tkwi siła "Złocisto-krwistych"? W zespole, w koncentracji do samego końca, w walce. Korona jest jedną z nielicznych drużyn w Ekstraklasie, która unika dziecinnych błędów w defensywie, bo broni zespołem, a nie liczy tylko na parę stoperów. Z Lechią koroniarze poradzili sobie, choć brakowało im kapitana Kamila Kuzery. Ekipę spaja stary wyjadacz Aleksandar Vuković, ale najważniejszą postacią jest trener Leszek Ojrzyński. Młody, niedoświadczony, ale spokojny, świadom mocnych i słabych punktów swojej ekipy. Ma w kieszeni zawsze różaniec. - Modlitwa przed meczem mnie uspokaja - nie kryje, ale liczy nie tylko na wsparcie Opatrzności. Stawia też na ciężką i uczciwą pracę. W kieleckiej karuzeli rządzącej na razie w T-Mobile Ekstraklasie jest tylko jeden słabszy punkt - pustawy stadion. Wakacje się skończyły, słoneczne sobotnie popołudnie, Korona lideruje, przyjeżdża ofensywnie usposobiona Lechia, a na trybunach tak wiele pustych krzesełek? Ej, fani Korony, którzy zostaliście w domu - na kolejny taki moment w historii klubu długo możecie czekać! Dyskutuj z autorem na jego blogu Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy