Fabiański puścił trzy bramki w spotkaniu, które było główną atrakcją ceremonii otwarcia nowego stadionu Legii. Bramkarz został bardzo ciepło przyjęty przez kibiców. - Sam stadion robi super wrażenie. Niezwykle się cieszę, że dane mi było zagranie na uroczystości otwarcia tego obiektu, szczególnie w takiej atmosferze. To było wspaniałe przeżycie. Kiedy skandowano moje nazwisko, serce mocniej zabiło - mówił po meczu. Arsenal zagrał bez swoich dwóch największych gwiazd: Cesca Fabregasa i Robina van Persiego. - Nie chciałbym mówić, że jest to ogromna strata, ale na pewno każdy ma świadomość, ile oni znaczą dla zespołu. Początek sezonu bez nich może być bardzo trudny. W naszym klubie jest jednak kilku piłkarzy, którzy mogą ich zastąpić - ocenił polski bramkarz. Kibice nie mogli narzekać na brak goli, bo tych padło aż 11. Arsenal wygrał 6-5, chociaż przegrywał już 0-3. Trzy bramki dla Legii zdobył Artur Jędrzejczyk. - Boss na pewno nie będzie zadowolony z naszej gry defensywnej, bo praktycznie każdą wrzutkę Legii "Jędza" wykorzystał. Rzadko się zdarza żeby prawy obrońca zdobył trzy bramki i nie najlepiej to o nas świadczy - przyznał Fabiański, którego w przerwie zmienił Szczęsny. - W pierwszej połowie Legia narzuciła szybkie tempo, choć my również jako zespół źle rozpoczęliśmy to spotkanie. W drugiej części gry nasi rywale chyba opadli już z sił i potrafiliśmy to wykorzystać - dodał. - Przy pierwszej i trzeciej bramce nie mogę mieć do siebie pretensji. Przy drugim golu źle wyszedłem do dośrodkowania. Rozmawiałem z sędzią, który powiedział mi, że zostałem przyblokowany. Jednak ja ruszyłem do piłki i w ostatnim momencie ktoś podstawił mi nogę. Nawet nie wiem, czy był to zawodnik z Legii czy Arsenalu. Ta sytuacja na pewno jednak kładzie pewien cień na mój występ - podkreślił. Dla obydwu zespołów był to ostatni sprawdzian przed inauguracją ligowych rozgrywek. W piątek Legia zmierzy się z Polonią Warszawa, natomiast Kanonierzy rozpoczną sezon w niedzielę spotkaniem z Liverpoolem. "Przez najbliższe dni musimy się mocno skoncentrować, żeby poprawić grę w defensywie. Nie ma znaczenia, czy gramy z Legią czy Liverpoolem. Takie błędy nie mogą się powtarzać" - powiedział Fabiański. Arsene Wenger nie zdradził jeszcze, kto będzie pierwszym bramkarzem Arsenalu w nowym sezonie. "Wydaje mi się, że w pewnym stopniu nasz trener już ma ustalony podstawowy skład. W najbliższych dniach jest jeszcze przerwa na zgrupowania reprezentacji i zobaczymy co po niej wyniknie i w jakiej formie zawodnicy wrócą do klubów" - ocenił. W sobotę angielska prasa poinformowała, że działacze Arsenalu gotowi są zapłacić Liverpoolowi 25 mln funtów za Jose Reinę. To oznaczałoby, że Fabiański znowu byłby tylko rezerwowym. - Przez cały okres przygotowawczy można gdzieś przeczytać, że jakiś bramkarz przychodzi do Arsenalu i nie mam na to żadnego wpływu. Nie będę się do tego odnosił, bo moja rola polega tylko na ciężkiej pracy na boisku - podkreślił golkiper, który w poprzednim sezonie był ostro krytykowany w angielskiej prasie po kilku błędach. - Po krytyce, która mnie spotkała w poprzednim sezonie, jestem już uodporniony na gorzkie słowa pod moim adresem. Myślę, że mam teraz "twardą skórę". Dobrze to zniosłem i skupiłem się na tym, żeby jak najlepiej przepracować okres przygotowawczy. Teraz z optymizmem patrzę w przyszłość - zapewnił. W sobotnim meczu w obronie Arsenalu zagrał Laurent Koscielny, który ma polskie korzenie. Przy okazji meczu z Legią miał się z nim spotkać selekcjoner reprezentacji Polski Franciszek Smuda, aby namówić go do gry w biało-czerwonych barwach. Piłkarz zrezygnował jednak z rozmowy ze Smudą. - Z Laurentem rozmawiałem przed meczem na ten temat i powiedział mi, że jeszcze sam nie wie czego chce. Wydaje mi się, że bardziej czeka na sygnał z Francji niż z Polski. Powiedział, że praktycznie nic nie łączy go z Polską, poza jego polskobrzmiącym nazwiskiem. Cały czas mówię do niego "Polak", ale nie wiem jaką podejmie decyzję - zakończył Fabiański.