<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-anglia-premier-league-sezon-zasadniczy,cid,619">Premier League - zobacz wyniki na żywo!</a> W zespole "Czerwonych Diabłów" zabrakło Wayne'a Rooneya, który ma problemy rodzinne, po tym, jak stał się bohaterem skandalu obyczajowego. Menedżer Man Utd Alex Ferguson nie zabrał Rooneya na mecz przeciwko jego byłemu klubowi, zdając sobie sprawę z tego, ze piłkarza czekałoby bardzo negatywne przyjęcie przez kibiców z Liverpoolu. Zespół z Liverpoolu w trzech pierwszych meczach sezonu uciułał tylko jeden punkt, dlatego do starcia z wicemistrzami Anglii przystąpił wyjątkowo zmotywowany i w pierwszym kwadransie dominował na boisku. Mikel Arteta już w 6. minucie trafił z wolnego w poprzeczkę. Odpowiedzią Manchesteru United była "bomba" Johna O'Shea, po której piłka odbiła się od słupka. Tim Howard miał sporo pracy, ale bronił wyśmienicie. Gospodarze objęli prowadzenie w 39. minucie po kontrze. Strzał Mikela Artety obronił wprawdzie Edwin van der Sar, ale dobitka Stevena Pienaara była już skuteczna. Radość gospodarzy trwała jednak krótko, bo w 43. minucie Darren Fletcher wyrównał. Tuż po przerwie drugą asystę zapisał na swoim koncie Nani, a Nemanja Vidić dał gościom prowadzenie. W 63. minucie znakomite długie podanie Paula Scholesa na gola zamienił Dimitar Berbatow i wydawało się, że losy meczu są już przesądzone. Z pewnością myśleli tak piłkarze "Czerwonych Diabłów", bo w doliczonym czasie gry pozwolili wydrzeć sobie zwycięstwo. Nonszalancką grę faworytów najpierw wykorzystał Tim Cahill (Australijczyk grał we wtorek w Krakowie w meczu z Polską), a po chwili Arteta. Tomasz Kuszczak oglądał spotkanie z ławki rezerwowych Manchesteru United. Grupowy rywal Lecha Poznań w Lidze Europejskiej - Manchester City zaledwie zremisował przed własną publicznością z Blackburn Rovers 1-1. Dla The Citizens bramkę w 56. minucie strzelił Francuz Patrick Vieria. Bolton Wanderers nie sprostał dobrze dysponowanym piłkarzom Arsenalu Londyn. Kanonierzy pokonali rywali 4-1 i strzelili tysięczną bramką pod wodzą Arsene'a Wengera. 11 września dobrze wspominać nie będzie napastnik Fulham Bobby Zamora. Jego drużyna wprawdzie wygrała z Wolverhampton Wanderers 2-1, ale on po zderzeniu z Karlem Henrym w 27. minucie został zniesiony z murawy. Późniejsze badania wykazały złamanie nogi tuż nad stawem skokowym. Czeka go operacja i co najmniej czteromiesięczna przerwa w grze.