Zespół z Gdyni trafił do najtrudniejszej grupy. Kolejnymi rywalami będą między innymi mistrzowie Hiszpanii - zawodnicy FC Barcelona, którzy w czwartek zmierzą się w Lublanie z Olimpiją. Koszykarze Asseco Prokom nie mogą przełamać kompleksu meczów inaugurujących Euroligę. Tylko raz, w 2004 roku w swoim debiucie mistrzowie Polski zdołali pokonać 66:64 w Belgradzie Partizana, a tak przegrali siedem początkowych spotkań w tych rozgrywkach. O porażce w konfrontacji z debiutującym w Eurolidze zespołem ze Stambułu zadecydowała trzecia kwarta, którą rywale wygrali 27:11. Poza tym Galatasaray zanotował aż 10 trójek (znakomity Jaka Laković trafił 6 z 7 prób), podczas kiedy gospodarze zaliczyli tylko trzy takie rzuty; poza tym słabo wykonywali osobiste. Koszykarze Asseco Prokom słabo rozpoczęli to niesamowicie emocjonujące, zwłaszcza w końcówce, spotkanie. Pierwsze punkty rzutem zza linii 6,75 metra zdobył Laković, a w 9. minucie po takim samym trafieniu słoweńskiego rozgrywającego było 21:13 dla gości. Mistrzowie Polski, głównie za sprawą podkoszowych zawodników, Donatasa Motiejunasa i Adama Hrycaniuka, zaczęli odrabiać straty; w 13. minucie wyszli na prowadzenie 23:21, które przed przerwą zdołali jeszcze powiększyć do pięciu punktów. Tąpnięcie nastąpiło po przerwie. Gospodarze wyjątkowo nieporadnie spisywali na początku drugiej połowy i przez pierwszych siedem minut trzeciej kwarty zdobyli zaledwie dwa punkty - trafił Przemysław Zamojski. Nie próżnowali za to koszykarze Galatasaray, którzy powiększyli dorobek o 17 punktów i w 24. minucie zrobiło się 49:39 dla gości. Wielką klasą ponownie błysnął Laković, który nie tylko świetnie dyrygował grą kolegów, ale także trafił w tym okresie dwa razy za trzy. Wydawało się, że zespół ze Stambułu dobił gdynian na początku ostatniej kwarty, kiedy po trójkach Prestona Shumperta i Lakovicia w 34. minucie wygrywał 68:50. Przy tak wysokim prowadzeniu trener Oktay Mahmuti zdecydował się nawet posadzić na ławce Lakovicia, ale za chwilę ponownie musiał wprowadzić swojego lidera na boisko. Szaleńcza pogoń Asseco Prokom sprawiła, że 82 sekundy przed końcem po wsadzie Alonzo Gee był remis 71:71. W dodatku dwóch rzutów wolnych nie trafił Darius Songaila, a później jednego spudłował także Laković. W ataku piłkę stracił jednak Devin Brown i w kolejnej akcji po rzucie Luksy Andricia zawodnicy Galatasaray prowadzili 74:71. Kiedy do końca spotkania pozostało 16 sekund trener gospodarzy Tomas Pacesas poprosił o trzecią przysługującą mu przerwę. Gdynianie powinni rozegrać akcję z nastawieniem na rzut zza linii 6,75 metra, ale nie wiedzieć czemu Jerel Blassingame zdecydował się na wejście pod kosz i okazja na doprowadzenie do dogrywki została zaprzepaszczona. W drugim środowym spotkaniu grupy D zdobywca Pucharu Europy Uniks Kazań (była ekipa Macieja Lampego) przegrał we własnej hali z MDP Siena 71:79. Oktay Mahmuti, trener Galatasaray: - Zawsze miło mi się wraca na mecze do Polski. Teraz też jestem zadowolony, aczkolwiek to zwycięstwo nie przyszło nam łatwo. Początek w naszym wykonaniu był bardzo dobry, ale później niepotrzebnie oddaliśmy gospodarzom inicjatywę. W czwartej kwarcie wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać nam zwycięstwa, tymczasem z powodów zupełnie mi nie znanych, całkowicie straciliśmy koncentrację, co na tym poziomie absolutnie nie powinno mieć miejsca. Ja również nie byłem pewny wygranej, kiedy ściągałem z boiska Jakę Lakovicia. Z doświadczenia wiem, że taka postawa bywa zgubna. Nasz rozgrywający grał jednak prawie cały mecz i po jednej stracie postanowiłem dać mu chwilę wytchnienia. W końcówce nie trafiliśmy trzech rzutów wolnych, ale to nam dane cieszyć się było z wygranej. Tomas Pacesas, trener Asseco Prokom: - Teraz mogę powiedzieć: wielka szkoda straconej szansy. O zwycięstwa w kolejnych meczach będzie jednak zdecydowanie trudniej, bo teraz czekają nas pojedynki z jeszcze silniejszymi zespołami. Na pewno naszym zawodnikom należą się słowa uznania za wiarę i walkę do końca spotkania. Przegrywaliśmy bardzo wysoko, ale dzięki takiej postawie wróciliśmy do gry. W emocjonującej końcówce, przy remisie 71:71 udało nam się wybronić dwie akcje Galatasaray, jednak pozwoliliśmy zebrać rywalom dwie piłki i to właśnie przesądziło o naszej porażce. Na pewno swojego dnia nie mieli w ataku Jerel Blassingame oraz Devin Brown, dlatego też musieliśmy szukać innych rozwiązań w ofensywie. Wyniki: Asseco Prokom Gdynia - Galatasaray MP Stambuł 72:76 (19:21, 18:11, 11:27, 24:17) Asseco Trefl: Donatas Motiejunas 15, Adam Hrycaniuk 15, Oliver Lafayette 12, Alonzo Gee 10, Devin Brown 7, Jerel Blassingame 6, Adam Łapeta 4, Piotr Zamojski 2, Fiedor Dmitriew 1, Piotr Szczotka 0, Łukasz Seweryn 0. Galatasaray: Jaka Laković 21, Preston Shumpert 12, Luksa Andrić 11, Jamon Alfred Lucas 7, Furkan Aldemir 7, Joshua Shipp 6, Tutku Acik 5, Darius Songaila 3, Ender Arslan 2, Cevher Ozer 2, Zaza Paczulia 0, Caner Topaloglu 0. Uniks Kazań - MDP Siena 71:79 czwartek Union Olimpija Lublana - FC Regal Barcelona (godz. 20.45) pkt M Z P kosze 1. MDP Siena 2 1 1 0 79:71 2. Galatasaray Stambuł 2 1 1 0 76:72 3. Asseco Prokom Gdynia 1 1 0 1 72:76 4. Uniks Kazań 1 1 0 1 71:79 5. FC Regal Barcelona 0 0 6. Olimpija Lublana 0 0