"Podczas zeszłotygodniowego posiedzenia Komitetu Wykonawczego UEFA w Bordeaux padło wyraźne stwierdzenie, że bez Warszawy i Kijowa mistrzostwa Europy się nie odbędą. Prezydent Michel Platini jest zdania, że tak wielkiej imprezy nie może być bez stolic Polski i Ukrainy" - powiedział Listkiewicz na poniedziałkowej konferencji dotyczącej przygotowań do Euro 2012 w Warszawie. "Poprosiłem prezesa spółki Narodowe Centrum Sportu (przygotowuje budowę Stadionu Narodowego - przyp. red.) Rafała Kaplera o przygotowanie dokumentów, które - podobnie jak strona ukraińska - w najbliższych dniach wyślemy do UEFA. Pokażemy w nich, że prace trwają nie tylko w gabinetach, przy biurkach, ale wykonywane są konkretne roboty na stadionach w obu miastach" - dodał szef Polskiego Związku Piłki Nożnej. Według Listkiewicz piątkowa decyzja władz UEFA jest ostateczna i oznacza, że prawo organizacji ME-2012 Polsce i Ukrainie nie zostanie odebrane. "Spodziewałem się mniej, to znaczy, że UEFA powie: "Nikt mistrzostw wam nie odbiera, ale do sprawy wrócimy w lutym czy kwietniu 2009 roku". Takie były przymiarki" - zdradził prezes PZPN kulisy obrad we Francji. Michał Listkiewicz przyznał, że wciąż nierozstrzygniętą kwestią jest liczba stadionów, na których odbywać się będą spotkania Euro za cztery lata. "Nie wiadomo też, jaki będzie podział meczów. Wcześniej, kiedy turniej organizowały dwa kraje - Belgia i Holandia oraz ostatnio Austria i Szwajcaria zawsze była symetria. Teraz wcale tak być nie musi. Nie musi być też wyznaczonych tyle samo miast, bez względu na to czy będzie ich sześć czy osiem. W drugim przypadku, na logikę powinno być po cztery, a tymczasem podział może wyglądać 5-3 lub 6-2, oczywiście bez sugerowania na korzyść którego kraju" - dodał. Prezes futbolowej centrali podkreślił również, że o przydziale meczów do poszczególnych miast zadecyduje wiele czynników. "Wystarczy porównać raporty, w których widać, że polskie miasta są na dziś w lepszej sytuacji niż ukraińskie. Jestem pewien, że stadiony nie będą żadnym problemem w obydwu krajach. O przydziale spotkań zadecydują m.in. liczba i jakość miejsc hotelowych, pojemność lotnisk, ale nie w kontekście rocznym czy dwuletnim ale jednego dnia, oraz sposób połączenia z miastami innymi środkami transportu. - Dotychczas koleje były traktowane przez UEFA jako alternatywny sposób przemieszczania się fanów. Okazało się, że pewien urzędnik z europejskiej federacji przyjechał latem z żoną do Polski i właśnie pociągami podróżował po naszym kraju. Chodził do kasy, kupował bilety, w miastach pytał o miejsca w hotelach. Stwierdził, że połączenia kolejowe w Polsce są całkiem zadowalające, jednakże pytał czy nie dałoby się szybciej jeździć i czy składy nie mogą być dłuższe" - zakończył Listkiewicz.