PAP: Do rozpoczęcia piłkarskich mistrzostw Europy zostało niewiele czasu. Czy Klagenfurt jest już gotowy do tej imprezy? Harald Scheucher: Tak, jesteśmy gotowi. Wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Mam nadzieję, że ci którzy odwiedzą Klagenfurt z okazji mistrzostw Europy będą się tam czuć wspaniale. W każdym razie wszystkich serdecznie zapraszamy. - Ilu kibiców i turystów spodziewacie się w Klagenfurcie podczas Euro-2008? - Trudno jednoznacznie ocenić. Możemy mówić o pewnych liczbach w przybliżeniu. Położenie naszego miasta sprawia, że chętnych do przyjazdu z pewnością nie zabraknie - z Zagrzebia można dotrzeć samochodem szybciej niż z Wiednia, a równie blisko jest z Bawarii. Zresztą i dla polskich fanów wyjazd do Klagenfurtu nie stanowi wyprawy na skraj świata. W trzech dniach, w których rozgrywane będą mecze - 8, 12 i 16 czerwca - spodziewamy się odwiedzin 150 tys. kibiców i turystów. - Czego mogą się spodziewać? - Dołożyliśmy wszelkich starań, by zasłużyć na miano dobrych organizatorów. Przygotowaliśmy specjalne strefy w centrum miasta, jak i nad jeziorem Woerthersee, w pobliżu stadionu. Niezależnie od wszystkiego sam pobyt w Klagenfurcie i Karyntii dostarcza niezapomnianych wrażeń. W tej okolicy można dostrzec wpływy różnych kultur. Do granicy z Włochami jest 50 km, a od Słowenii dzieli nas 27 km. To się odbija w architekturze, sztuce, ale i codziennym życiu. Nawet klimat jest niemal typowo śródziemnomorski, a liczne jeziora tworzą niezapomniane krajobrazy. - Za atut możecie uznać także nowoczesny stadion... - To istna perełka, nazywamy go młodszą siostrą obiektu w Monachium. Spośród innych stadionów powstałych z myślą o Euro-2008 wyróżnia go niesamowita lekkość. Pewnie z punktu widzenia polskich kibiców mógłby być większy, bo mieści niewiele ponad 30 tys. osób, ale atmosfera na nim będzie na pewno wspaniała. - Nie wierzę jednak, że przygotowania do mistrzostw przebiegały bez żadnych kłopotów... - Problem był w zasadzie tylko jeden - pieniądze. Z tym kłopotem muszą się zmagać wszyscy organizatorzy wielkich imprez. Dla nas jako najmniejszego miasta goszczącego uczestników Euro- 2008 i liczącego zaledwie sto tysięcy mieszkańców wszystkie wydatki wiązały się z dodatkowym stresem. Sam stadion pochłonął 66 mln euro, jednak kosztami - po równo - podzieliły się z miastem, rząd federalny i krajowy. - Dobre wrażenia z mistrzostw Europy mogą zamazać awantury z udziałem kibiców. Boicie się przyjazdu fanów z Polski, Niemiec czy Chorwacji? - Nie ulegamy żadnej fobii. Nie myślimy o turnieju z obawami, lecz z radością. Co prawda zwiększyliśmy siły porządkowe, m.in. o policję konną, ale to już międzynarodowy standard. Myślę, że urzeczeni naszą gościnnością kibice nie będą myśleć o awanturach. Sport łączy i wspólnie m.in. z polskimi sympatykami futbolu damy tego dowód. Zresztą myślę, że wasi kibice będą doskonałymi ambasadorami turnieju, który za cztery lata, wspólnie z Ukrainą, zorganizujecie. - Klagenfurt jest gotowy do Euro-2008. A jego mieszkańcy? - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie istnieje pewne zakłopotanie, że brakuje trosk. Ale one wiążą się wyłącznie z obawą o życie codzienne mieszkańców podczas trwania turnieju. Ludzie boją się, że będą mieli kłopoty z dojazdem do pracy, do lekarza czy do apteki. W tym celu uruchomiliśmy już specjalną linię telefoniczną, a podczas trwania imprezy działać będzie wiele punktów informacyjnych. Będzie dodatkowy transport publiczny, m.in. na podstawie specjalnego biletu za 39 euro przez 14 dni będzie można podróżować po Klagenfurcie i najbliższej okolicy. Chcemy udowodnić, że miasta liczące po 100 tys. mieszkańców także mogą dobrze przygotować się do wielkich imprez. Rozmawiał: Paweł Puchalski