Pele był u Pereza gościem honorowym na prezentacji Kaki. Tak jak legenda portugalskiej piłki Eusebio wprowadzał na zapełniony do ostatniego miejsca Santiago Bernabeu Cristiano Ronaldo, tak "Król Futbolu" firmował swoją sławną, wiecznie uśmiechniętą twarzą rodaka sprowadzonego z Mediolanu. Transfery tych dwóch piłkarzy (za ponad 160 mln euro) zelektryzowały i zbulwersowały świat. Kto to widział, by tyle płacić za kogoś, kto kopie skórzaną kulę?! Gdy przy innej okazji zapytano Pelego, co sądzi o działalności Realu, był bardzo krytyczny i surowy. Tak samo postępuje inny wielki gracz, dziś szefujący UEFA Michel Platini. Oburzeni są ludzie każdej branży. Prezesom innych klubów Perez popsuł rynek - za graczy trzeba płacić więcej: taka Valencia gotowa była oddać Villę za 37 mln, ale po transferze Ronaldo, wymagania podwoiła. W zgodnym chórze stanął także Watykan piórem dziennikarza "L'OSSERVATORE ROMANO". Poruszenie jest wielkie, a najgorętsi krytycy Pereza działają tylko na jego korzyść. Im większy szum towarzyszy powstawaniu nowej, galaktycznej drużyny, tym jej medialna wartość jest wyższa. Perez nie jest przecież, kim innym niż biznesmenem chcącym stworzyć drużynę wywołującą powszechną histerię. I wyznaje zasadę, że także w piłkarskim biznesie, można zarobić bardzo dużo, tylko wtedy, gdy wydaje się dużo. Nie mam zamiaru stawać w obronie Pereza, ani jego sposobu prowadzenia klubu. W końcu jest jednym z najbogatszych ludzi w Hiszpanii, prezesował firmie zatrudniającej kilkanaście tysięcy ludzi, która pod jego ręką rozwijała się całkiem nieźle. Dziś wszyscy sprzeciwiają się jednak temu, by wielki klub traktować jak przedsiębiorstwo. Słusznie, czy niesłusznie? Fakt: Perez, nie jest Abramowiczem, nie wydaje pieniędzy swoich, ale klubowe. Ale prezesem Realu został z nadania socios (akcjonariuszy klubu), którzy uznali, że właśnie on będzie do tego idealny. Fani Realu obstający za Perezem myśleli o Ronaldo i Kace śmigających z piłką po Santiago Bernabeu, a nie kosztach, jakie trzeba za to ponieść. Postawili jednak na czele klubu biznesmena, by za to właśnie odpowiadał. Nieśmiało pojawiają się jednak naśladowcy prezesa Realu. W dodatku, w Barcelonie. W poniedziałek na nowym stadionie Cornella`-El Prat Espanyol zaprezentuje świeżo kupionego gracza Shunsuke Nakamurę. Transfer z Celtiku wywołał ogromne zainteresowanie? w Japonii, tam prezentacja ma być pokazywana na żywo. Gdy dziś rano piłkarz przybył do Barcelony na badania, na lotnisku czekało 300 fanów i tłum dziennikarzy, w tym 20 z rodzinnego kraju. Prezentacja Japończyka ma być efektowna i wystawna, jak te organizowane w Madrycie dla Ronaldo i Kaki. Trener klubu z Barcelony Mauricio Pochettino ma nadzieję, iż transfer Japończyka będzie nie tylko bombą medialną, ale też futbolową. Sam Nakamura przyznaje jednak, że nie przyjeżdża do Hiszpanii jako gwiazda, i masa pracy go czeka, by wywalczyć miejsce w drużynie. Zanim jednak były gracz Celtiku kopnie piłkę w Primera Division, wiadomo już z całą pewnością, że poza Realem i Barceloną Daleki Wschód podbije także skromniutki Espanyol. I to za cenę znacznie mniejszą niż Florentino Perez. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego